Mass to dla mnie taki powrót do początków czytania. Mam do jej książek ogromny sentyment. Do bohaterów, z którymi zdążyłam się zżyć czy do dobrze już poznanego świata. I nawet te wady czy moje narzekania nie zmieniają tego, że wracam do tej serii z przyjemnością
Nesta Archeron od zawsze była dumna, wybuchowa i niezbyt skłonna do wybaczania. Odkąd zmuszono ją do wejścia do Kotła i została Fae wbrew swojej woli, walczy o znalezienie własnego miejsca dla siebie w zabójczym i niebezpiecznym świecie. Co gorsza, wojna i wszystko, co w niej straciła, wypaliły w jej duszy niezatarte piętno.Jedyną osobą, która rozpala ją bardziej niż ktokolwiek inny, jest Kasjan, tajemniczy i twardy wojownik na Dworze Nocy Rhysanda i Feyry. Między Nestą a Kasjanem płonie prawdziwy ogień. Żar jednak może spalić lub oczyścić.Tymczasem zdradzieckie ludzkie królowe, które powróciły na kontynent podczas ostatniej wojny, zawarły nowy niebezpieczny sojusz, zagrażający kruchemu pokojowi, który zapanował w królestwach. Klucz do powstrzymania kolejnej wojny dzierżą wspólnie właśnie Nesta i Kasjan. By jednak ocalenie pokoju było możliwe, te dwa żywioły muszą zacząć ze sobą współpracować. Czy będzie to możliwe?
Już przecież odbyła dziś rozmowę z jedną nieznajomą i w jej odczuciu wyczerpała społeczną normę przyzwoitości.
Właściwie to ta seria mogłaby się już skończyć. 3 tom byłby idealną klamrą zamykającą. Jednak przeczuwam, że autorka tak szybko się nie podda i w nieskończoność będzie wymyślała kolejne konflikty i traumy do przepracowania. Jednak inaczej niż w przypadku beznadziejnego Dworu szronu i blasku gwiazd, tutaj perspektywa najciekawszej siostry Archeron mnie interesowała.
Cieszę się, że wreszcie możemy bardziej zagłębić się w postać Nesty. Jej moce i zachowanie od początku mnie intrygowało. Wiem, że wiele osób jej nienawidzi i wcale się nie dziwię, mają do tego pełne prawo. Wyprawiała okropne rzeczy, wiele z nich było przegięciem. Jednak ja muszę stanąć w jej obronie. Bo praktycznie od początku potrafię ją zrozumieć. Miała trudny charakter, ciężko jej się było otworzyć, ale nie bez powodu. Niektóre z jej zachowań nabierały sensu gdy bliżej się ją poznało.
Naprawdę się cieszę, że Mass zdecydowała się stworzyć taką bohaterkę i w dodatku dać jej własną książkę. Bo miałam już dość Feyry, Elainy czy Rhysa. No dobra, szczególnie Feyry, zbawczyni całego świata, delikatnej, ale jednocześnie silnej księżnej, która roztacza wokół siebie dobroć i blask. Litości, ile można. Nesta była dla mnie najbardziej ludzka i bliska.
Każda śmierć odbijała się jakoś w świecie nikłym echem, zmarszczką na strukturze czasu.
W tym tomie autorka już zupełnie odchodzi od poznanej w pierwszym czy drugim tomie młodzieżowej fantastyki z delikatnym romansem. W pierwszej części jest to zdecydowanie romans pełną parą z elementami fantastyki i intrygami w tle. I nie podobało mi się to. Ale druga część jest o niebo lepsza. To tutaj zaczyna się akcja, jest więcej o mocach Nesty, a ona sama zaczyna się otwierać. Chociaż nie widzę sensu dzielenia tego na dwie części, bez problemu mogłoby się obyć bez 200 stron w pierwszej części i upchnąć wszystko w jednej.
Była wilczycą, która nigdy nie nauczyła się, jak nią być, bo miała na sobie kaganiec poprawności i jarzmo konwenansów. Jak każde maltretowane zwierzę gryzła każdą rękę, która się do niej zbliżała.
Urzekła mnie droga Nesty, której przedstawienie bardzo mi się podobało. Bo widać było, jak walczy sama ze sobą i jak się zmienia-dzięki nowym przyjaciółkom, treningom, domowi. To nie było ani bezpodstawne, ani zbyt szybkie. Świetne było pokazanie tego na podstawie schodów, po których zejściu od początku się zmagała. Jej relacja z Kasjanem na początku niezbyt jasna, oparta głównie na seksie z czasem też zyskała. Z uśmiechem patrzyłam, jak zaczyna się przed nim otwierać, a on dzielnie trwa przy jej boku
Krótko mówiąc-polecam jeśli ktoś lubi Mass i przeczytał wszystkie części Dworów z przyjemnością. Jednak jeśli ktoś już na Dworze szronu i blasku gwiazd się męczył, myślę, że może sobie odpuścić.
Tym razem, to nie maja strefa komfortu czytelniczego.
OdpowiedzUsuńLektura dopiero przede mną, ale liczę, że mnie nie zawiedzie :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, chociaż opinie są różne :)
UsuńNie moje klimaty, ale recenzja bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie sięgam po tego typu powieści, ale moja przyjaciółka lubi, więc jej je polecę :)
OdpowiedzUsuńJestem na trzecim tomie tej serii. Ma ona swoje fajne momenty, ale większość jednak jak dla mnie nie. Dlatego bardzo powoli się to czyta :) Choć tom II był miłym zaskoczeniem w porównaniu do tomu I
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Jestem ogromnie ciekawa całej serii. Czemu już nie piszesz recenzji?
OdpowiedzUsuńSystematyczność nie jest moją najlepszą cechą :P Ostatnio też za bardzo nie mam czego pisać recenzji, a bloga traktuję jako hobby, więc jeśli przeczytam coś ciekawego na pewno się tym podzielę
UsuńJa niestety Szklanego tronu nie mogę dokończyć więc nie wiem czy kiedyś skusze się na inne serie od Mass :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam autorkę:)
OdpowiedzUsuńMaas wyciska ile może z Dworów. Czytam ją rekreacyjnie i zazwyczaj z pięcioma innymi książkami, bo jej nie uważam ją za dobrą autorkę.
OdpowiedzUsuńJeszcze nic nie czytałam Mass, ale w mojej bibliotece jej książki są hitami i często są kolejki :) Więc, na pewno jest dobra.
OdpowiedzUsuń