Przejdź do głównej zawartości

Dwór srebrnych płomieni część 1 i 2-Sarah J. Mass



Mass to dla mnie taki powrót do początków czytania. Mam do jej książek ogromny sentyment. Do bohaterów, z którymi zdążyłam się zżyć czy do dobrze już poznanego świata. I nawet te wady czy moje narzekania nie zmieniają tego, że wracam do tej serii z przyjemnością

Nesta Archeron od zawsze była dumna, wybuchowa i niezbyt skłonna do wybaczania. Odkąd zmuszono ją do wejścia do Kotła i została Fae wbrew swojej woli, walczy o znalezienie własnego miejsca dla siebie w zabójczym i niebezpiecznym świecie. Co gorsza, wojna i wszystko, co w niej straciła, wypaliły w jej duszy niezatarte piętno.Jedyną osobą, która rozpala ją bardziej niż ktokolwiek inny, jest Kasjan, tajemniczy i twardy wojownik na Dworze Nocy Rhysanda i Feyry. Między Nestą a Kasjanem płonie prawdziwy ogień. Żar jednak może spalić lub oczyścić.Tymczasem zdradzieckie ludzkie królowe, które powróciły na kontynent podczas ostatniej wojny, zawarły nowy niebezpieczny sojusz, zagrażający kruchemu pokojowi, który zapanował w królestwach. Klucz do powstrzymania kolejnej wojny dzierżą wspólnie właśnie Nesta i Kasjan. By jednak ocalenie pokoju było możliwe, te dwa żywioły muszą zacząć ze sobą współpracować. Czy będzie to możliwe?

Już przecież odbyła dziś rozmowę z jedną nieznajomą i w jej odczuciu wyczerpała społeczną normę przyzwoitości.

Właściwie to ta seria mogłaby się już skończyć. 3 tom byłby idealną klamrą zamykającą. Jednak przeczuwam, że autorka tak szybko się nie podda i w nieskończoność będzie wymyślała kolejne konflikty i traumy do przepracowania. Jednak inaczej niż w przypadku beznadziejnego Dworu szronu i blasku gwiazd, tutaj perspektywa najciekawszej siostry Archeron mnie interesowała.

Cieszę się, że wreszcie możemy bardziej zagłębić się w postać Nesty. Jej moce i zachowanie od początku mnie intrygowało. Wiem, że wiele osób jej nienawidzi i wcale się nie dziwię, mają do tego pełne prawo. Wyprawiała okropne rzeczy, wiele z nich było przegięciem. Jednak ja muszę stanąć w jej obronie. Bo praktycznie od początku potrafię ją zrozumieć. Miała trudny charakter, ciężko jej się było otworzyć, ale nie bez powodu. Niektóre z jej zachowań nabierały sensu gdy bliżej się ją poznało. 
Naprawdę się cieszę, że Mass zdecydowała się stworzyć taką bohaterkę i w dodatku dać jej własną książkę. Bo miałam już dość Feyry, Elainy czy Rhysa. No dobra, szczególnie Feyry, zbawczyni całego świata, delikatnej, ale jednocześnie silnej księżnej, która roztacza wokół siebie dobroć i blask. Litości, ile można. Nesta była dla mnie najbardziej ludzka i bliska.

Każda śmierć odbijała się jakoś w świecie nikłym echem, zmarszczką na strukturze czasu.

Ludzka przynajmniej z charakteru, bo jak to u Mass widoczna jest niesamowita idealizacja. Z jednej strony to fae, więc logiczne, że mają się różnić od ludzi i mieć moce. Jednak Sarah J. Mass lubi sobie czasem poszaleć i ponieść wodzę fantazji tworząc ze swoich postaci najpotężniejsze stworzenia we wszechświecie, które determinacją osiągają wszystko, są zabójczo piękne nawet po ciężkim treningu i jednym spojrzeniem potrafią zmusić do posłuszeństwa. Z Nestą nie było inaczej, chociaż do niej mi to pasowało. 

W tym tomie autorka już zupełnie odchodzi od poznanej w pierwszym czy drugim tomie młodzieżowej fantastyki z delikatnym romansem. W pierwszej części jest to zdecydowanie romans pełną parą z elementami fantastyki i intrygami w tle. I nie podobało mi się to. Ale druga część jest o niebo lepsza. To tutaj zaczyna się akcja, jest więcej o mocach Nesty, a ona sama zaczyna się otwierać. Chociaż nie widzę sensu dzielenia tego na dwie części, bez problemu mogłoby się obyć bez 200 stron w pierwszej części i upchnąć wszystko w jednej. 

Była wilczycą, która nigdy nie nauczyła się, jak nią być, bo miała na sobie kaganiec poprawności i jarzmo konwenansów. Jak każde maltretowane zwierzę gryzła każdą rękę, która się do niej zbliżała.


Urzekła mnie droga Nesty, której przedstawienie bardzo mi się podobało. Bo widać było, jak walczy sama ze sobą i jak się zmienia-dzięki nowym przyjaciółkom, treningom, domowi. To nie było ani bezpodstawne, ani zbyt szybkie. Świetne było pokazanie tego na podstawie schodów, po których zejściu od początku się zmagała. Jej relacja z Kasjanem na początku niezbyt jasna, oparta głównie na seksie z czasem też zyskała. Z uśmiechem patrzyłam, jak zaczyna się przed nim otwierać, a on dzielnie trwa przy jej boku

Krótko mówiąc-polecam jeśli ktoś lubi Mass i przeczytał wszystkie części Dworów z przyjemnością. Jednak jeśli ktoś już na Dworze szronu i blasku gwiazd się męczył, myślę, że może sobie odpuścić. 

Komentarze

  1. Tym razem, to nie maja strefa komfortu czytelniczego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lektura dopiero przede mną, ale liczę, że mnie nie zawiedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moje klimaty, ale recenzja bardzo ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja raczej nie sięgam po tego typu powieści, ale moja przyjaciółka lubi, więc jej je polecę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem na trzecim tomie tej serii. Ma ona swoje fajne momenty, ale większość jednak jak dla mnie nie. Dlatego bardzo powoli się to czyta :) Choć tom II był miłym zaskoczeniem w porównaniu do tomu I

    Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ogromnie ciekawa całej serii. Czemu już nie piszesz recenzji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Systematyczność nie jest moją najlepszą cechą :P Ostatnio też za bardzo nie mam czego pisać recenzji, a bloga traktuję jako hobby, więc jeśli przeczytam coś ciekawego na pewno się tym podzielę

      Usuń
  7. Ja niestety Szklanego tronu nie mogę dokończyć więc nie wiem czy kiedyś skusze się na inne serie od Mass :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Maas wyciska ile może z Dworów. Czytam ją rekreacyjnie i zazwyczaj z pięcioma innymi książkami, bo jej nie uważam ją za dobrą autorkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nic nie czytałam Mass, ale w mojej bibliotece jej książki są hitami i często są kolejki :) Więc, na pewno jest dobra.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Ktoś tu kłamie-Jenny Blackhurst

Ktoś tu kłamie jest pierwszą książką Jenny Blackhurst, jaką przeczytałam, ale na swoim koncie ma ona jeszcze kilka powieści. Z ocen na lubimy czytać widziałam, że ta akurat jest najsłabsza, chociaż mi i tak całkiem się podobała.  Autor: Jenny Blackhurst Wydawnictwo: Albatros Gatunek: thriller Data wydania: 06.05.2020 Liczba stron: 384 Rok temu na elitarnym, zamkniętym osiedlu Erica Spencer umarła wskutek upadku z wysokości. A przynajmniej taka jest oficjalna wersja. Było to na imprezie halloweenowej, dlatego uznano to za nieszczęśliwy wypadek. Teraz rok po tych wydarzeniach, ktoś znowu mąci pozorny spokój mieszkańców Severn Oaks  W internecie pojawia się podcast "Cała prawda o Erice". Nikt nie wie, kto może być autorem, ale zapowiada on, że wyjawi, co naprawdę stało się w noc jej śmierci. Przedstawia sześciu podejrzanych, a każdy odcinek podcastu będzie przeznaczony innej osobie. W ostatnim obiecuje zdemaskować mordercę. Mieszkańców zaczyna ogarniać panika i dystansują

Podsumowanie lutego i marca

CO SIĘ U MNIE DZIAŁO? Zrobiłam sobie nieplanowaną przerwę od instagrama i bloga , która wynikała po części z tego, że nie chciało mi się nic wstawiać, a po części, bo miałam ogromny zastój czytelniczy. Może po ilości przeczytanych książek nie będzie to tak widoczne, bo jest naprawdę niezła, ale przez cały koniec lutego i dwa pierwsze tygodnie marca nie skończyłam żadnej książki . Dopiero drugą połową mocno nadrobiłam. Najciekawsza książkowa rzecz, która się zdarzyła, to powiększenie półek na książki.  Dokładnie rok temu miałam robione pierwsze półki, a teraz doszła kolejna kolumna. Przez 2020 rok naprawdę przesadzałam z ilością kupowanych książek, chociaż z ulgą stwierdzam, że mniej więcej połowę z nich dostałam.  Udaje mi się też wytrzymywać w swoim noworocznym postanowieniu i od stycznia nie kupiłam żadnej książki . Jest to znacznie łatwiejsze, gdy się siedzę ciągle na instgramie i nie śledzę nowości.  Możecie sobie porównać wygląd tych półek. Pierwsze zdjęcie jest z mojego instagram

Czytelnicze podsumowanie kwietnia

Cześć wszystkim! Nie wiem jak wam, ale mi kwiecień mimo siedzenia w domu minął błyskawicznie. Chociaż przyznam, że nadal jest mi trochę ciężko, a nauczanie w domu daje mi się we znaki. CO PRZECZYTAŁAM? Jestem zadowolona z tego jakie i ile książek przeczytałam w kwietniu. 9 to dla mnie naprawdę niezły wynik. 1. Czerwona królowa-Victoria Aveyar d Dla mnie ta książka była mocno przeciętna. Chociaż i tak teraz myślę o niej cieplej niż w trakcie czytania. Początek był słaby, bo główna bohaterka mnie irytowała, a schemat gonił schemat. Dopiero po połowie zaczęło się dziać i głównie ta druga część zaważyła na w miarę pozytywnych wrażeniach. Jedna osoba z którą rozmawiałam, stwierdziła, że jest miks różnych schematów z fantastyki młodzieżowej i jest to powiedziane bardzo w punkt. Ale mimo wszystko przeczytam kolejne tomy, bo czyta się przyjemnie, ale nie jest to nic niesamowitego. 2. Elita-Kiera Cass Zdecydowanie pierwszy tom wspominam milej. Tutaj America niemiłosiernie mnie iryto

[PRZEDPREMIEROWO] Dom ziemi i krwi-Sarah J.Mass

Z każdą kolejną przeczytaną książką,  pałam coraz większą miłością do twórczości Mass. Chociaż nie skończyłam jeszcze całych Dworów, a mojej niedawnej miłości czyli Szklanego tronu , mam jedynie pierwszy tom (update: zamówiłam kolejne!), już bez wahania mogę stwierdzić, że Sarah J. Mass jest wysoko w rankingu autorek, które lubię. Wiem, że niektórym jej książki nie odpowiadają, ale do mnie jak najbardziej trafiają, świetnie się przy nich bawię i nie mogę oderwać. Dlatego byłam ciekawa tej "nowej odsłony Mass" czy również wciągnie mnie tak jak jej poprzednie młodzieżówki. Tytuł: Dom ziemi i krwi Autor: Sarah J. Mass Seria: Księżycowe miasto Wydawnictwo: Uroboros Liczba stron: 554 Data wydania: 20 maja 2020 Gatunek: Fantastyka Bryce kocha swoje życie. W dzień pracuje sprzedając magiczne artefakty, a noce spędza na imprezach z przyjaciółmi delektując się wszystkim co Księżycowe Miasto ma do zaoferowania. Mieszka w kamienicy razem ze swoją przyjaciółką Daniką, która n