Miliarder do wzięcia zainteresował mnie już po zobaczeniu uroczej, graficznej okładki. I nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Ta lekka, zabawna komedia romantyczna sprawiła, że pochłonęłam ją w jeden dzień i świetnie się bawiłam. Hayes Rutherford zmęczony wraca do swojej posiadłości u wybrzeży Maine i chce jedynie położyć się spać. Nie spodziewa się zastać tam intruza, który zrobił bałagan, zepsuł lodówkę i kąpie się w jego łazience. Begonia jest tak samo zaskoczona, widząc miliardera w swoim wakacyjnym domku, który uczciwie wynajęła. Ich pierwsze spotkanie nie przebiega za dobrze i jest pełne nieporozumień. Jednak Hayes wpada na pomysł, który pomoże obojgu coś ugrać. Jest on młodym miliarderem, który nie ma żadnej kobiety i każdy usilnie próbuje go wyswatać. Dlatego Begonia ma udawać jego dziewczynę i trzymać jego rodzinę i potencjalne kandydatki na żonę z daleka od niego. Jednak udawanie szybko się kończy i w grę zaczynają wchodzić uczucia. ,,Istnieje coś, czego ...