Przejdź do głównej zawartości

The Perfect Game #1 Rozgrywka -Recenzja Zacisze Książkoholiczki

Cześć wszystkim! Dziś przychodzę do was z recenzją książki, którą mam z portalu czytam pierwszy. Zainteresowanych zapraszam żeby klikali w ten Link. Książka ma z tego co wiem, trzy tomy. I z ciekawości przeczytałabym kolejne dwa, więc jeśli mi się to uda to was powiadomię i napiszę recenzję. A teraz zapraszam do czytania.

 


Tytuł: The Perfect Game #1 Rozgrywka

Autor: J.Sterling
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 301
Cena okładkowa: 34.90 zł




Jack jest niesamowicie przystojnym, popularnym, aroganckim bassballistą. Myśli, że może mieć każdą dziewczynę, dopóki nie poznaje Cassie. Dziewczyna kompletnie nie zwraca na niego uwagi, a on jeszcze bardziej się nią interesuje. Czy Cassie ulegnie przystojnemu bassballiście?




Ehh... Szczerze to nie wiem co mam o niej powiedzieć. Na pewno nie powiem, że jest genialną książką, która sprawdzi się dla każdego, bo bym skłamała. Jestem trochę zawiedziona, ale nie nastawiałam się bardzo, bo trochę domyślałam się jaka będzie. Przede wszystkim jest do bólu przewidywalna. Nie trzeba być  wybitnie inteligentnym żeby domyślić się, co się zaraz stanie. Przykro mi to mówić, ale podchodzi pod masówkę. I to do tego taką wyjęto z wattpada. Jeśli ktoś czytał wattpada to będzie wiedział o co chodzi. Bo naprawdę fabuła tej książki jest wyjęta z większości wattpadowych opowiadań. No oczywiście jak możecie się już domyślać Jack będzie z Cassie. A nawet jeśli się nie domyślacie to jest to wyjaśnione wcześnie więc nie jest to spojler.

Oczywiście Cassie zgrywa niedostępną, ma cięty język i nie chce chodzić z Jackiem. Za to WSZYSTKIE inne dziewczyny nie dość, że są wredne i tępe to jeszcze lecą na Jacka nawet jak wiedzą, że nic z tego nie będzie, ale i tak chcą z nim pobyć chociaż na chwilę sam na sam. 
No błagam. Nie powiecie chyba, że jest to niesmawicie oryginalne?

No, ale Cassie ulega i daje zaprosić się na randkę, bo Jack jest tak niesamowicie przystojny (wzdycham z rozmarzeniem i wachluję się ręką ) Oczywiście otwierają się przed sobą na pierwszej randce chociaż Cassie go nienawidziła, ale okazuje się, że oboje mają trudną przeszłość. Niesamowite. No i są razem. A nie, czekajcie, jeszcze. Jack musi obronić Cassie bijąc się. Wydaje mi się że gdzieś już takie coś widziałam...Ah, no tak! W większości opowiadań i książek romantycznych.

Potem oczywiście są dramy, rozstania i wyznania miłości.

Bohaterowie są płytcy, oczywiści i przewidywalni jak cała historia. Cassie była w niektórych momentach naprawdę wkurzająca. Nie umiała samodzielnie myśleć, a wątek jej trudnej przeszłości jest strasznie wyolbrzymiony. 

No, ale żeby nie było, że ta książka jest taka okropna, bo nie jest to powiem, że w pewnym momencie byłam zaskoczona i nawet się ucieszyłam, że autorka próbuje wydostać się z tych schematów, ale to była tylko chwila. Później wszytko się zepsuło przez to wpychane na siłę pokręcone rozumowanie Jacka. No ja rozumiem, że miał nieciekawą przeszłość, ale żeby robić coś takiego? Tak jak mówię, moim zdaniem było to wpychane na siłę, żeby jakoś to zapchać.


,,Zwróciłeś kiedyś uwagę na to, jak piękne bywają słowa? Jak łatwo jest mówić coś, co się wie, że ktoś chce usłyszeć? Jak kilkoma marnymi zdaniami można wpłynąć na czyjeś całe życie? Ale kiedy w ślad za nimi nie idą czyny, słowa są zupełnie bezużyteczne. To tylko dźwięki i sylaby. Nieznaczące zupełnie nic.''
Następna rzecz, która mi przeszkadzała, to przeskoki w czasie. Na samym początku, po pierwszej randce był miesięczny przeskok w czasie i nie do końca wiedziałam co się stało. Ale były też krótsze przeskoki w czasie, ale w złych momentach że trudno było wszystko zrozumieć.

Dla kogo jest to książka? Dla fanów tanich romansów, romansów z wattpada, bardzo romantycznych romansów, oklepanych romansów.  No więc chyba już zrozumieliście, że jeśli ktoś nie lubi romansów, to nie polubi również tej książki. Nie ma w niej fantastyki, kryminału, nastoletnich problemów, wybuchów, niesamowitych zwrotów akcji. Nawet można by powiedzieć że akcji nie ma prawie wcale. Chyba w żadnym momencie serce nie zabiło mi mocniej z żadnego powodu. Czytając ją nie poczułam jakiś specjalnych emocji. Ani nawet nie martwiłam się zbytnio o bohaterów, bo się z nimi jakoś nie zżyłam.

Jak już wcześniej wspominałam jest to typowy romans. Ja ogólnie lubię wątki romantyczne, ale tu momentami chciało mi się rzygać z przesłodzenia. Nie bierzcie tego do siebie, bo niektórym właśnie te ciągłe pocałunki i wyznania miłości mogą się podobać i dodawać tej książce uroku, ale w moim przypadku tak nie było. Te ciągłe mówienie jak bardzo się kochają i nie mogą bez siebie żyć zaczęło mnie przytłaczać. No i mówienie przez Jacka na Cassie-Kicia. No może było to słodkie, ale mnie wkurzało. Ja jednak nie chciałabym, żeby chłopak mówił na mnie Kicia. Ja wolę zostać przy imieniu, lub tradycyjnym ,,kochanie''. I tak, jestem staroświecka. Poza tym nie lubię kotów. Ale ta Kicia do przyzwyczajenia i może niektórzy właśnie takie rzeczy lubią. W tej książce dużo rzeczy nie podoba mi się po prostu, bo to nie mój styl i po prostu nie lubię takich rzeczy. A niektórzy mogą uwielbiać takie romansy i oni będą tą książką zachwyceni. No ja nie jestem, ale nie mówię, że ta książka była zła. Była tylko słaba.

,,Pewny byłem tylko tego, że jej uśmiech potrafi rozjaśnić nawet najbardziej ponury dzień''

Odejdę trochę od uzasadnionej krytyki i powiem coś miłego. Książka była lekką jednorazówką (no a miałam nie krytykować) Jeśli ktoś chce niezobowiązujący romans to idealnie trafił. Ale mimo, że jest dużo o wiele lepszych romansów, to jednak jestem ciekawa co się dalej stanie i jakie jeszcze problemy autorka da radę wymyślić. 


Mam nadzieję, że recenzja wam się podobała i jeszcze raz powiem, że to jest moje zdanie na temat tej książki i innym może się podobać. 

Do zobaczenia w kolejnej recenzji  😘










Komentarze

Popularne posty

Ktoś tu kłamie-Jenny Blackhurst

Ktoś tu kłamie jest pierwszą książką Jenny Blackhurst, jaką przeczytałam, ale na swoim koncie ma ona jeszcze kilka powieści. Z ocen na lubimy czytać widziałam, że ta akurat jest najsłabsza, chociaż mi i tak całkiem się podobała.  Autor: Jenny Blackhurst Wydawnictwo: Albatros Gatunek: thriller Data wydania: 06.05.2020 Liczba stron: 384 Rok temu na elitarnym, zamkniętym osiedlu Erica Spencer umarła wskutek upadku z wysokości. A przynajmniej taka jest oficjalna wersja. Było to na imprezie halloweenowej, dlatego uznano to za nieszczęśliwy wypadek. Teraz rok po tych wydarzeniach, ktoś znowu mąci pozorny spokój mieszkańców Severn Oaks  W internecie pojawia się podcast "Cała prawda o Erice". Nikt nie wie, kto może być autorem, ale zapowiada on, że wyjawi, co naprawdę stało się w noc jej śmierci. Przedstawia sześciu podejrzanych, a każdy odcinek podcastu będzie przeznaczony innej osobie. W ostatnim obiecuje zdemaskować mordercę. Mieszkańców zaczyna ogarniać panika i dystansują

Podsumowanie lutego i marca

CO SIĘ U MNIE DZIAŁO? Zrobiłam sobie nieplanowaną przerwę od instagrama i bloga , która wynikała po części z tego, że nie chciało mi się nic wstawiać, a po części, bo miałam ogromny zastój czytelniczy. Może po ilości przeczytanych książek nie będzie to tak widoczne, bo jest naprawdę niezła, ale przez cały koniec lutego i dwa pierwsze tygodnie marca nie skończyłam żadnej książki . Dopiero drugą połową mocno nadrobiłam. Najciekawsza książkowa rzecz, która się zdarzyła, to powiększenie półek na książki.  Dokładnie rok temu miałam robione pierwsze półki, a teraz doszła kolejna kolumna. Przez 2020 rok naprawdę przesadzałam z ilością kupowanych książek, chociaż z ulgą stwierdzam, że mniej więcej połowę z nich dostałam.  Udaje mi się też wytrzymywać w swoim noworocznym postanowieniu i od stycznia nie kupiłam żadnej książki . Jest to znacznie łatwiejsze, gdy się siedzę ciągle na instgramie i nie śledzę nowości.  Możecie sobie porównać wygląd tych półek. Pierwsze zdjęcie jest z mojego instagram

Czytelnicze podsumowanie kwietnia

Cześć wszystkim! Nie wiem jak wam, ale mi kwiecień mimo siedzenia w domu minął błyskawicznie. Chociaż przyznam, że nadal jest mi trochę ciężko, a nauczanie w domu daje mi się we znaki. CO PRZECZYTAŁAM? Jestem zadowolona z tego jakie i ile książek przeczytałam w kwietniu. 9 to dla mnie naprawdę niezły wynik. 1. Czerwona królowa-Victoria Aveyar d Dla mnie ta książka była mocno przeciętna. Chociaż i tak teraz myślę o niej cieplej niż w trakcie czytania. Początek był słaby, bo główna bohaterka mnie irytowała, a schemat gonił schemat. Dopiero po połowie zaczęło się dziać i głównie ta druga część zaważyła na w miarę pozytywnych wrażeniach. Jedna osoba z którą rozmawiałam, stwierdziła, że jest miks różnych schematów z fantastyki młodzieżowej i jest to powiedziane bardzo w punkt. Ale mimo wszystko przeczytam kolejne tomy, bo czyta się przyjemnie, ale nie jest to nic niesamowitego. 2. Elita-Kiera Cass Zdecydowanie pierwszy tom wspominam milej. Tutaj America niemiłosiernie mnie iryto

[PRZEDPREMIEROWO] Dom ziemi i krwi-Sarah J.Mass

Z każdą kolejną przeczytaną książką,  pałam coraz większą miłością do twórczości Mass. Chociaż nie skończyłam jeszcze całych Dworów, a mojej niedawnej miłości czyli Szklanego tronu , mam jedynie pierwszy tom (update: zamówiłam kolejne!), już bez wahania mogę stwierdzić, że Sarah J. Mass jest wysoko w rankingu autorek, które lubię. Wiem, że niektórym jej książki nie odpowiadają, ale do mnie jak najbardziej trafiają, świetnie się przy nich bawię i nie mogę oderwać. Dlatego byłam ciekawa tej "nowej odsłony Mass" czy również wciągnie mnie tak jak jej poprzednie młodzieżówki. Tytuł: Dom ziemi i krwi Autor: Sarah J. Mass Seria: Księżycowe miasto Wydawnictwo: Uroboros Liczba stron: 554 Data wydania: 20 maja 2020 Gatunek: Fantastyka Bryce kocha swoje życie. W dzień pracuje sprzedając magiczne artefakty, a noce spędza na imprezach z przyjaciółmi delektując się wszystkim co Księżycowe Miasto ma do zaoferowania. Mieszka w kamienicy razem ze swoją przyjaciółką Daniką, która n