Cześć wszystkim!
Dziś powiem trochę o drugim tomie trylogii DIMILY. Pierwszy tom recenzowałam i link macie tutaj. Nie miałam wielkiego zamiaru czytać tej części, bo recenzja pierwszej nie była zbyt pozytywna. Ale zrobiłam ze znajomymi małe wyzwanie, żeby trochę zachęcić albo raczej zmusić ich do czytania :D I wyszło nawet dobrze, bo jedna osoba, która nie czyta nic oprócz lektur, jest pozytywnie nastawiona i nie wykluczone, że wypożyczy z biblioteki kolejną , już sama z siebie :D Ale wracając do tematu, ja w ramach tego wyzwania musiałam przeczytać tę książkę. I gdyby nie to, jestem pewna że bym ją przerwała, bo przy czytaniu nie czułam nic oprócz wkurzenia. Naprawdę, przez cały czas byłam tak zdenerwowana, że miałam ochotę rzucić ją o ścianę.

Tytuł: Czy wspominałem że cię potrzebuję?
Autor: Estelle Maskame
Seria: DIMILY
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 360
Data premiery: 2 marca 2016
Jeśli ktoś nie czytał 1 części w opisie mogą być spojlery!
Eden nie widziała się z Tylerem odkąd przeprowadził się do Nowego Yorku by stawić czoło przeszłości i robić wykłady o przemocy w rodzinie. Wcześniej podjęli decyzję, że nie powinni ze sobą chodzić. Przecież są przybranym rodzeństwem, więc to wszystko byłoby za trudne. Dlatego Eden zaczęła spotykać się z Dean'em, przyjacielem z ich paczki. Ale teraz gdy Tyler zaprasza ją do siebie, do Nowego Yorku, by spędziła z nim 6 tygodni wakacji, od razu wie, że jej uczucie do niego nie wygasło. Cudownie spędzają razem czas na zabawie i zwiedzaniu, a ich miłość do siebie przeradza się w coś poważnego. Co się jednak stanie po powrocie do Santa Monica, gdy będą musieli powiadomić rodzinę i przyjaciół o ich związku?
Przede wszystkim na pewno jest niepotrzebna, wszystko kręciło się wokół tego samego, a pod koniec kiedy działa się ostatnia kłótnia między Tylerem, a Eden nie wiedziałam czy nie czytam przypadkiem 1 części bo było bardzo podobnie.
Czuję, że autorka dała by radę zmieścić wszytko w jednym tomie, gdyby zamiast 10 dni zakochiwania się dała 5, co nie powinno być problemem :D
Chociaż w romansach młodzieżowych, mam wrażenie, że trudno jest zrobić kolejny tom, który faktycznie byłby potrzebny.
Fabuła nie była skomplikowana, były kłótnie, problemy, bohaterowie rozstawali się i schodzili. Będę starała się nie spojlerować, chociaż z drugiej strony wszystko jest bardzo przewidywalne, może oprócz samego końca, który nie wiem skąd autorka wytrzasnęła.
Tak samo jak w pierwszym tomie podobał mi się ten klimat Kalifornii, tak tu autorka świetnie nadała całej książce klimat Nowego Yorku, miasta tętniące życiem, pełnego ludzi i budynków. Eden jechała metrem, była na Time Squaer, uczyła się grać w baseball i była na meczu Yankeesów.
Większą część książki czytało mi się wyjątkowo ciężko. Męczyłam ją cały weekend
O bohaterach nie mogę do końca powiedzieć, że są źle wykreowani, bo jakieś tam cechy mają, ale kompletnie nie są nietypowi ani wyjątkowi. Wykreowani normalnie, przeciętnie.
Tutaj chociaż trochę polubiłam trzech bohaterów. Deana-którego całkowicie rozumiem, był kochany i uważam, że Eden na niego nie zasługiwała, a już na pewno nie po tym co zrobiła. Snake i Emily też byli w porządku. Polubiłam Snake'a za jego humor, a Emily za tą dobroć i wyrozumiałość i aż mi czasami było jej żal albo wstyd za zachowanie Eden wobec niej.
Eden, czyli bohaterka której szczerze nie trawię. Jej zachowanie momentami jest takie głupie, że po prostu nie mogłam zrobić nic innego niż wywrócenie oczami. Momentami było też żenujące. Jest okropnie niezdecydowana, jest mnóstwo momentów lub cytatów kiedy gadała głupoty. Ma już 18 lat, a jest jeszcze bardziej niedojrzała niż wcześniej. Oczywiście jest taka biedna, nie wie kogo wybrać, bo kocha i Tylera i Deana. I oczywiście bez skrupułów zdradza tego drugiego z tym pierwszym. I jeszcze ma nadzieję, że Dean jej wybaczy,a później gdy on się denerwuje jest wielce zdziwiona i jest jej przykro. Tak głupiej, naiwnej, egoistycznej, niedojrzałej, niezdecydowanej, rozchwianej emocjonalnie, irytującej bohaterki dawno nie spotkałam. Mam tak dużo przykładów jej zachowań gdzie zachowuje się po prostu dziecinnie.Całkowicie zepsuła mi to książkę. Jakby jej nie było mogłabym jeszcze ją przełknąć. Tak naprawdę jeśli nigdy by nie pojechała do Santa Monica spotkać się z ojcem wszystkim wyszłoby to na dobre :D
O Tylerze na szczęście mogę powiedzieć kilka pozytywów. Wcześniej był zbuntowanym, zagubiony nastolatkiem zmagającym się z przeszłością. Widać, że się zmienił, wydoroślał, pogodził się z przeszłością, stał się bardziej wesoły i otwarty. Te zmiany wyszły na dobre. Nie był też tak wielkim egoistą jak Eden i przez jakiś czas pamiętał o swoim najlepszym przyjacielu, który był jednocześnie chłopakiem Eden. Szkoda, że tylko przez jakiś czas. Oczywiście były momenty gdzie zachowywał się bardzo głupio, ale i tak nie przebije Eden.
Nie zabrakło też przyjaciół Eden i Tylera z poprzedniego tomu, którzy przyjechali na wycieczkę. I nie zabrakło też nowej intrygi Tiffani. Która, była jeszcze bardziej bezsensowna niż poprzednio. Chociaż gorsze było w tym przypadku zachowanie Eden, która naprawdę była tu bardzo naiwna i głupia.
Koniec był beznadziejny. Po co autorka to zrobiła, to ja nie mam pojęcia. Chyba tylko po to, żeby móc napisać kolejny tom, bo te zachowanie Tylera pod koniec nie ma dla mnie żadnego sensownego usprawiedliwienia. I aż mi tu trochę żal Eden, bo faktycznie w tych ostatnich rozdziałach zachowywała się trochę lepiej, a Tyler postąpił beznadziejnie.
Podsumowując:
Główna bohaterka niesamowicie mnie irytowała, była dla mnie największym minusem tej książki. Fabuła nie była wyjątkowa. Koniec był słaby. Autorka nadała fajny klimat Nowego Yorku. Książka nie należała do najlepszych, a nawet nie należała do dobrych. Znam milion lepszych lekkich młodzieżówek, które mogę polecić. Osobiście odradzam, ale wiadomo ile osób tyle opinii więc jeśli wam się podobało, napiszcie mi, chętnie z wami podyskutuję :D
Po ostatni tom nie zamierzam sięgać, chyba że znowu zostanę zmuszona :D Chociaż mam na półce Wróć jeśli masz odwagę tej autorki. Kiedyś zaczęłam czytać, ale nie dałam rady skończyć. W wakacje planuję zrobić do tej książki drugie podejście.
Moja ocena: 4/10
Do zobaczenia w kolejnym poście!😘
Bookstargam: zacisze_ksiazkoholiczki18
Kontakt/Współpraca; zacisze.ksiazkoholiczki@wp.pl
Natalia
Dziś powiem trochę o drugim tomie trylogii DIMILY. Pierwszy tom recenzowałam i link macie tutaj. Nie miałam wielkiego zamiaru czytać tej części, bo recenzja pierwszej nie była zbyt pozytywna. Ale zrobiłam ze znajomymi małe wyzwanie, żeby trochę zachęcić albo raczej zmusić ich do czytania :D I wyszło nawet dobrze, bo jedna osoba, która nie czyta nic oprócz lektur, jest pozytywnie nastawiona i nie wykluczone, że wypożyczy z biblioteki kolejną , już sama z siebie :D Ale wracając do tematu, ja w ramach tego wyzwania musiałam przeczytać tę książkę. I gdyby nie to, jestem pewna że bym ją przerwała, bo przy czytaniu nie czułam nic oprócz wkurzenia. Naprawdę, przez cały czas byłam tak zdenerwowana, że miałam ochotę rzucić ją o ścianę.

Tytuł: Czy wspominałem że cię potrzebuję?
Autor: Estelle Maskame
Seria: DIMILY
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 360
Data premiery: 2 marca 2016
Jeśli ktoś nie czytał 1 części w opisie mogą być spojlery!
Eden nie widziała się z Tylerem odkąd przeprowadził się do Nowego Yorku by stawić czoło przeszłości i robić wykłady o przemocy w rodzinie. Wcześniej podjęli decyzję, że nie powinni ze sobą chodzić. Przecież są przybranym rodzeństwem, więc to wszystko byłoby za trudne. Dlatego Eden zaczęła spotykać się z Dean'em, przyjacielem z ich paczki. Ale teraz gdy Tyler zaprasza ją do siebie, do Nowego Yorku, by spędziła z nim 6 tygodni wakacji, od razu wie, że jej uczucie do niego nie wygasło. Cudownie spędzają razem czas na zabawie i zwiedzaniu, a ich miłość do siebie przeradza się w coś poważnego. Co się jednak stanie po powrocie do Santa Monica, gdy będą musieli powiadomić rodzinę i przyjaciół o ich związku?
,,Tak to już jest z odległością: albo sprawia, że oddalasz się od kogoś, albo uświadamia ci, jak bardzo go potrzebujesz.''Ta część wcale nie jest lepsza od poprzedniej, a nawet mogłabym powiedzieć, że jest jeszcze słabsza
Przede wszystkim na pewno jest niepotrzebna, wszystko kręciło się wokół tego samego, a pod koniec kiedy działa się ostatnia kłótnia między Tylerem, a Eden nie wiedziałam czy nie czytam przypadkiem 1 części bo było bardzo podobnie.
Czuję, że autorka dała by radę zmieścić wszytko w jednym tomie, gdyby zamiast 10 dni zakochiwania się dała 5, co nie powinno być problemem :D
Chociaż w romansach młodzieżowych, mam wrażenie, że trudno jest zrobić kolejny tom, który faktycznie byłby potrzebny.
,,Nie wiem, jak powinien się czuć człowiek, który kogoś kocha – wyznaje ze śmiechem Tyler – ale jeśli miłość oznacza, że człowiek myśli o drugiej osobie w każdej sekundzie dnia… Jeśli oznacza, że cały jego nastrój poprawia się, gdy ta osoba jest w pobliżu… Jeśli oznacza, że zrobiłby dla tej osoby absolutnie wszystko – mruczy – to moja miłość do ciebie nie zna granic.''
Fabuła nie była skomplikowana, były kłótnie, problemy, bohaterowie rozstawali się i schodzili. Będę starała się nie spojlerować, chociaż z drugiej strony wszystko jest bardzo przewidywalne, może oprócz samego końca, który nie wiem skąd autorka wytrzasnęła.
Tak samo jak w pierwszym tomie podobał mi się ten klimat Kalifornii, tak tu autorka świetnie nadała całej książce klimat Nowego Yorku, miasta tętniące życiem, pełnego ludzi i budynków. Eden jechała metrem, była na Time Squaer, uczyła się grać w baseball i była na meczu Yankeesów.
- To znaczy: "Nie poddawaj się" - szepce, bawiąc się mazakiem. - Jeśli chodzi o ciebie, to całkiem proste: Tak długo, jak ty się nie poddasz, ja też nie dam za wygraną.
Większą część książki czytało mi się wyjątkowo ciężko. Męczyłam ją cały weekend
O bohaterach nie mogę do końca powiedzieć, że są źle wykreowani, bo jakieś tam cechy mają, ale kompletnie nie są nietypowi ani wyjątkowi. Wykreowani normalnie, przeciętnie.
Tutaj chociaż trochę polubiłam trzech bohaterów. Deana-którego całkowicie rozumiem, był kochany i uważam, że Eden na niego nie zasługiwała, a już na pewno nie po tym co zrobiła. Snake i Emily też byli w porządku. Polubiłam Snake'a za jego humor, a Emily za tą dobroć i wyrozumiałość i aż mi czasami było jej żal albo wstyd za zachowanie Eden wobec niej.
,,-Nie cieszysz się, że w końcu powiesz ojcu, że jesteś we mnie bezgranicznie zakochana ? - mówi, starając się opanować śmiech.
-Tak, jestem pewna, że będzie wniebowzięty. - Mój głos ocieka sarkazmem, a mimo to się uśmiecham - No wiesz, w końcu jesteś taki czarujący.''
O Tylerze na szczęście mogę powiedzieć kilka pozytywów. Wcześniej był zbuntowanym, zagubiony nastolatkiem zmagającym się z przeszłością. Widać, że się zmienił, wydoroślał, pogodził się z przeszłością, stał się bardziej wesoły i otwarty. Te zmiany wyszły na dobre. Nie był też tak wielkim egoistą jak Eden i przez jakiś czas pamiętał o swoim najlepszym przyjacielu, który był jednocześnie chłopakiem Eden. Szkoda, że tylko przez jakiś czas. Oczywiście były momenty gdzie zachowywał się bardzo głupio, ale i tak nie przebije Eden.
,,Trzyma tę głupią tabliczkę na wysokości nosa i kiedy nasze spojrzenia się spotykają, mruży oczy. Śmieje się. Czuję, że ogarnia mnie spokój. Ucisk w piersi maleje. Serce przestaje obijać się o żebra. Oddech się uspokaja. Po prostu stoję tam, na środku hali przylotów, potrącana i poszturchiwana przez innych podróżnych. Nie obchodzi mnie, że blokuję przejście. Że wyglądam, jakbym się zgubiła. Wiem tylko, że Tyler tu jest, że stoimy naprzeciwko siebie i mam wrażenie, że wszystko wraca na swoje miejsce. Jakby nie było tych trzystu pięćdziesięciu dziewięciu dni.''
Nie zabrakło też przyjaciół Eden i Tylera z poprzedniego tomu, którzy przyjechali na wycieczkę. I nie zabrakło też nowej intrygi Tiffani. Która, była jeszcze bardziej bezsensowna niż poprzednio. Chociaż gorsze było w tym przypadku zachowanie Eden, która naprawdę była tu bardzo naiwna i głupia.
Koniec był beznadziejny. Po co autorka to zrobiła, to ja nie mam pojęcia. Chyba tylko po to, żeby móc napisać kolejny tom, bo te zachowanie Tylera pod koniec nie ma dla mnie żadnego sensownego usprawiedliwienia. I aż mi tu trochę żal Eden, bo faktycznie w tych ostatnich rozdziałach zachowywała się trochę lepiej, a Tyler postąpił beznadziejnie.
Podsumowując:
Główna bohaterka niesamowicie mnie irytowała, była dla mnie największym minusem tej książki. Fabuła nie była wyjątkowa. Koniec był słaby. Autorka nadała fajny klimat Nowego Yorku. Książka nie należała do najlepszych, a nawet nie należała do dobrych. Znam milion lepszych lekkich młodzieżówek, które mogę polecić. Osobiście odradzam, ale wiadomo ile osób tyle opinii więc jeśli wam się podobało, napiszcie mi, chętnie z wami podyskutuję :D
Po ostatni tom nie zamierzam sięgać, chyba że znowu zostanę zmuszona :D Chociaż mam na półce Wróć jeśli masz odwagę tej autorki. Kiedyś zaczęłam czytać, ale nie dałam rady skończyć. W wakacje planuję zrobić do tej książki drugie podejście.
Moja ocena: 4/10
Do zobaczenia w kolejnym poście!😘
Bookstargam: zacisze_ksiazkoholiczki18
Kontakt/Współpraca; zacisze.ksiazkoholiczki@wp.pl
Natalia
Chyba tym razem sobie podaruję... Mam na swojej liście do przeczytania młodzieżowej literatury niemało, a na pewno są to książki bardziej ciekawiej się zapowiadające 🙄
OdpowiedzUsuńDobrze robisz, faktycznie z tego gatunku jest mnóstwo lepszych książek, które warto przeczytać :D
UsuńIrytująca bohaterka i fabuła, która nie była wyjątkowa.. lepiej odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak będzie najlepiej :D
UsuńHmm nie jestem przekonana, ostatnio czytałam dużo przeciętnych książek. Mam ochotę teraz na jakąś petardę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z http://wszystkococzytam.blogspot.com