Nie wiem co się dzieje z tą recenzją 😟 Co chwila zmienia mi się czcionka i nie chce się zapisywać. Jakby ktoś wiedział co zrobić to proszę o pomoc. Zaraz wyjdzie, że jestem głupia a rozwiązanie było oczywiste😂Jakby ta recenzja zniknęła z bloga to postaram się niedługo znowu wstawić
Cześć wszystkim! Dziś znowu recenzja, ale wydaje mi się że trochę mniej znanej książki, bo ja osobiście o niej nie słyszałam. Na wstępie jeszcze powiem, że ostatnio zamówiłam sporo wydaje mi się, że fajnych książek i najbliższym czasie powinno pojawić się sporo recenzji. I tym razem regularniej, bo wreszcie naprawią mi laptopa. Pohamujcie ten entuzjazm. W kolejnym luźniejszym poście więcej wam powiem a teraz zapraszam do czytania!
Autor: Martyn Bedford
Tytuł: Bez końca
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 316Wydawnictwo: YA!
Cena okładkowa:39.99zł
Najtańsza cena: W księgarni internetowej Tania Książka jest outlet za 13.48 zł lub w księgarni internetowej Gandalf jest za 23.54 zł, więc jeśli ktoś chciałby kupić to jak najszybciej, bo robi się trudno dostępna.
15-letnia Siobhan nie może pozbierać się po tragedii, która spotkała jej rodzinę na beztroskich wakacjach w Grecji. Dziewczyna trafia do Klinki Korsoffa, która ma na celu pomóc jej poradzić sobie z tym wszystkim. Poznaje tam osoby takie jak ona. Szpital poddaje ją i jej rówieśników dość nietypowej i niekonwencjonalne metodzie leczenia. Czy okaże się skuteczna i Shiv przestanie dręczyć ten okropny ból i poczucie winy po stracie kogoś bliskiego?
Przez całą książkę przeplatane są rozdziały z Kliniki Korsoffa czyli po tragedii, i z Kyritos-słonecznej wyspy w Grecji gdzie rodzina spokojnie spędzała wakacje.
Nie będę mówiła wam wprost kto umarł i w jaki sposób, żeby nie psuć wam całej frajdy z odkrywania tego, ale żeby było łatwiej i nie musiała ciągle omijać tej osoby powiem, że miała na imię Declan. Możecie się troszkę domyślać kim był dla Shiv.
W coraz to dalszych rozdziałach poznajemy więcej szczegółów dotyczących jego śmierci, ale również poznajemy uczucia Shiv.
Widać było, że cała rodzina była ze sobą zżyta. I gdy było napomknięcie o rodzicach Shiv, było powiedziane, że bardzo źle znoszą tą stratę.
Oprócz tego że Shiv dręczy okropne poczucie winy to trafia do kliniki, również dlatego że ma niepohamowane napady agresji podczas których jak w amoku rozwala wszystko jak leci a potem tego nie pamięta.
Poznaje tam swoich rówieśników, którzy też zmagają się że stratą bliskiej osoby i z poczuciem winy. Każda osoba uważa, że przyczyniła się do śmierci i że to jego wina. Trochę mało czasu zostało poświęcone właśnie tym innym osobom. Prawie wcale nie poznaliśmy Dochertego, który mógłby mieć ciekawą historię. I najbliższa przyjaciółka Shiv z kliniki-Caron. Bardzo ją polubiłam. Wydawała się silna, zwariowana i nie pasowała do tego miejsca, ale im bardziej ją poznawaliśmy tym bardziej wiedzieliśmy że cierpi tak samo jak każdy. Najwięcej uwagi jest poświęcone oczywiście naszej głównej bohaterce-Siobhan i Mikey'owy, którego szczerze niezbyt lubię. Oczywiście mu współczuję i dobrze że autorka wprowadziła do książki taką osobę, która nie do końca oddaje się w ręce instytutu, ale zamieniłabym Mikey'a na Caron. No ale podobało mi się jak Mikey pozwoli zaczął się otwierać przed Shiv, która usilnie próbowała się z nim zaprzyjaźnić.
Jeśli chodzi o Declana, to przez całą książkę go poznawaliśmy. Był zwariowany, lubił żartować i korzystał z każdego dnia. Z rozdziału na rozdział zżywałam się z nim coraz bardziej i bardziej. Gdy przyszedł ten moment jego śmierci popłakałam się. Autor w małym stopniu dał nam poczuć to co czuła Shiv. Poznawał nas z Declanem a potem go odebrał . Mimo że wiedziałam, że ta chwila nadejdzie i że on umrze to byłam wstrząśnięta. Czułam się trochę jakbym wcale o tym nie wiedziała, a autor zrobił to niespodziewanie. A swoją drogą, taka książka mogłaby być ciekawa. Że wiemy że ktoś umrze, ale nie wiemy kto, gdzie, kiedy i w jaki sposób. Albo na odwrót, że właśnie wiemy gdzie, kiedy i jak, ale nie wiemy kto. Ale dobra nie ważne😂
Bardzo podobała mi się w książce rola Nikosa. Ich znajomość rozwinęła się dosyć szybko na bardziej poważną, ale teraz chodzi mi o Nikosa i Declana. Autorka odrobinkę zasugerowała kim był Nikos dla Declana więc czytajcie uważnie, bo ja nie nic więcej nie będę wam mówiła.
Opowiem jeszcze trochę o tej całej instytucji Korsoffa.
Wszystkich osób było siedem i byli tu z tego samego powodu-stracili blisko osobę i obwiniali się. Jeden chłopak stracił dziewczynę przez wypadek który spowodował, a inny siostrę, bo nie dał radę jej uratować. Więc jak widzicie są różne przypadki. Klinika jak pewnie się domyślacie miała zamiar im pomóc sobie z tym wszystkim poradzić, ale w dość nietypowy sposób. Cała terapia w niczym nie przypominała typowej . Nie będę wam zdradzała na czym polega, tylko powiem nazwy kilku zajęć Jakby szkolnych przedmiotów. Chodzenie, pisanie, mówienie. Jeśli was zaciekawiłam, to serdecznie zachęcam do przeczytania i do podzielenia się swoimi odczuciami.
Buziaki i do zobaczenia niedługo w kolejnym wpisie 😘
Komentarze
Prześlij komentarz