Przejdź do głównej zawartości

[PRZEDPREMIEROWO] Dom ziemi i krwi-Sarah J.Mass

Z każdą kolejną przeczytaną książką,  pałam coraz większą miłością do twórczości Mass. Chociaż nie skończyłam jeszcze całych Dworów, a mojej niedawnej miłości czyli Szklanego tronu, mam jedynie pierwszy tom (update: zamówiłam kolejne!), już bez wahania mogę stwierdzić, że Sarah J. Mass jest wysoko w rankingu autorek, które lubię. Wiem, że niektórym jej książki nie odpowiadają, ale do mnie jak najbardziej trafiają, świetnie się przy nich bawię i nie mogę oderwać. Dlatego byłam ciekawa tej "nowej odsłony Mass" czy również wciągnie mnie tak jak jej poprzednie młodzieżówki.

Tytuł: Dom ziemi i krwi
Autor: Sarah J. Mass
Seria: Księżycowe miasto
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 554
Data wydania: 20 maja 2020
Gatunek: Fantastyka

Bryce kocha swoje życie. W dzień pracuje sprzedając magiczne artefakty, a noce spędza na imprezach z przyjaciółmi delektując się wszystkim co Księżycowe Miasto ma do zaoferowania. Mieszka w kamienicy razem ze swoją przyjaciółką Daniką, która należy do Watahy Diabłów.
Gdy na wolność planują wypuścić groźnego przestępce, którego Wataha Diabłów złapała jakiś czas temu, Danika jest zdenerwowana, ale nic nie zapowiada zbliżającej się tragedii.
Dopiero gdy dochodzi do bezwzględnego morderstwa, wszystko zaczyna się rozpadać. Oskarżony co prawda ląduje za kratkami, ale zbrodnie się powtarzają. A Bryce jest wplątana w sam środek tego wszystkiego i musi przeprowadzić śledztwo, by dowiedzieć się kto za tym stoi.

                                   ,,Dzięki miłości wszystko jest możliwe"

Ta książka jest opisywana przez niektórych jako "Mass dla dorosłych". Faktycznie pokusiła się tutaj o większą ilość alkoholu, wplecenie narkotyków, imprezowania i przeklinania. Ale jeśli chodzi o tą brutalność, to w sumie na razie nie widzę aż takiej wielkiej różnicy. U Amaranthy również działy się okrutne  rzeczy, a Celaena jest przecież zabójczynią. Do tego sama Bryce wcale nie jest uosobieniem dorosłej, odpowiedzialnej bohaterki. Chociaż mi to w ogóle nie przeszkadza,. Dziewczyna lubi się zabawić, poimprezować, dobrze wyglądać i w porządku, to jest jej charakter nakreślony przez autorkę. Nawet cieszę się, że nie jest to kolejna Feyra. Poza tym w świetny sposób widać dyskretną przemianę Bryce, która w niej zaszła po tragicznych wydarzeniach, których była świadkiem. Do tego nie okazuje jej na zewnątrz i pozwala ludziom nadal myśleć o niej jako pustej imprezowiczce.

Ogrom szczegółów na początku mnie delikatnie przytłoczył. Nagle zostajemy wrzuceni w zupełnie nowy świat, który rządzi się nieznanymi nam prawami. Ale to normalne i nieuniknione, więc nie zniechęcajcie się. Szybko początkowe zagubienie zastąpił zachwyt. Genialny jest pomysł podziału na Domy, klasy i rasy. Na początku jest też mapka i rozpiska w jakim Domie mieszka dana istota. Jest to świetne urban fantasty.


 Nie mogłam się oderwać i gdy otrząsnęłam się po początkowym oszołomieniu ilością informacji, chciałam czytać i czytać. Na pewno każdy zna to uczucie, kiedy książka przesłania cały świat i cokolwiek się robi, myśli wędrują w jej kierunku. Właśnie ja miałam tak z Księżycowym miastem. Potrzebowałam dowiedzieć się, co się dalej stanie z ich śledztwem i jak potoczą się dalsze losy...właściwie to każdego, bo Bryce nie była jedyną bohaterką, która mogła nas zainteresować.
W tej książce aż roiło się od ciekawych i osobliwych bohaterów. Intrygujące było to, że praktycznie każdy był innym stworzeniem. Ale spokojnie, Mass nie poszła na łatwiznę i nie było to jedyne, co ich określa.


                              ,,Nie lękam się, bo moi przyjaciele są ze mną!"

Co się rzuca w oczy jeśli chodzi o tą ''inną odsłonę Mass" to w moim odczuciu, zdecydowanie więcej fantastyki. W Dworach co prawda były fae, ale tutaj miałam wrażenie, że fantastyka atakowała ze wszystkich stron. Było mnóstwo różnych stworzeń, co kolejne to ciekawsze. Tutaj gama istot nadprzyrodzonych była naprawdę szeroka i rozległa. Przypuszczam, że nie poznaliśmy jeszcze nawet połowy zamieszkującej Lunathion. Anioły, wampiry, draki, żywiołaki, zmiennokształtni-to tylko kilka nazw istot, które przewijają się przez książkę.

Jak tak sobie porównywałam Dwory, bo o nich mogę powiedzieć najwięcej ze wszystkich książek Mass, to jednak zdecydowanie była to seria młodzieżowa, oparta na romansie z wątkiem fantastycznym. Tutaj rzecz jasna też jest taki wątek, ale nie wysuwa się na pierwsze tło i mam nadzieję, ze tak pozostanie.

Jeśli jesteście w tym gronie osób, które uwielbiają Mass za jej przystojniaków i cudowne postacie męskie (ahhh Rhyss <3 ) to nie martwcie się, tutaj również ich nie zabraknie. Główny bohater zapowiada się naprawdę obiecująco.

Lubię zwracać uwagę na takie małe plusy, które w sumie nie są bardzo istotne, ale cieszą. Tutaj też taki wypatrzyłam. Na tę chwilę nie mam pojęcia czy to będzie miało wpływ na fabułę, ale cieszę, się, że po tym morderstwie są dwa lata przerwy i dopiero po nich zaczyna się właściwa historia. Dobrze, że Mass dała Bryce dojść do siebie, bo gdyby została zwerbowana do śledztwa od razu po nim, a miałaby się dobrze i nie marzyła jedynie o ponownym zakopaniu się w łóżku, to coś byłoby nie tak.

Podsumowując: Sarah J. Mass po raz kolejny zdobyła moje serce. Wiem, że o jej książkach chodzą różne opinie, ale do mnie ta literatura jak najbardziej trafia i trudno mi się oderwać, a nawet jak uda mi się to zrobić, to z przestaniem o niej myśleć jest już trudniej. Ta książka już dostarczyła mi mnóstwa emocji, a czuję, że ta część to dopiero początku i w drugiej będzie się dopiero działo. Krótko mówiąc: Jestem zachwycona. Po raz kolejny.

Moja ocena:9/10

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwo Uroboros





Komentarze

  1. Choć nie jest to mój gatunek czytelniczy,tto bardzo miło jest czytać tak entuzjastyczną recenzję. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytam często fantastyki, ale już nie raz przypadła mi książka z tego gatunku, ku mojemu zdziwieniu. Tym razem może być tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami warto sięgnąć po coś innego :D A ta książka zdecydowanie jest warta przeczytania

      Usuń
  3. Mam ją w planach czytelniczych, jak upoluję jakąś promkę za 2 tomy to wtedy ją kupię. Na razie czaję się niczym tygrys w zaroślach i czekam cierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak od jakiegoś czasu czaiłam się na Szklany tron. Więc życzę ci, żeby udało ci się kupić po taniości :D

      Usuń
  4. Nie znam się na fantastyce, bo zwyczajnie nie czytam, ale buszując po literackiej blogsferze spotykam właściwie same bardzo entuzjastyczne opinie o twórczości Mass. To chyba rzeczywiście udany cykl. Mnie bardzo podobają się okładki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się okładki są bardzo ładne :D Ja ogólnie bardzo lubię książki Mass, a ta przypadła mi do gustu od samego początku

      Usuń
  5. Jestem świeżo po lekturze :) Kocham Dwory i uwielbiam Szklany tron, jednak z tą książką miałam zgrzyty. Może po prostu brakowało mi dawnych postaci i nie mogłam przyzwyczaić się do nowych? Trudno mi powiedzieć. Nie mniej jednak, czekam na drugą część, żeby zobaczyć czy bohaterom uda rozwiązać się zagadkę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi bardzo podobały się Dwory i pierwszy tom Szklanego tronu i z tą książką miałam tak samo :) Ja nie mogę się doczekać drugiej części i mam nadzieję, że ona bardziej ci się spodoba :D

      Usuń
  6. Moim zdaniem to chyba najlepsza książka Maas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja poczekam z takim stwierdzeniem aż skończę Dwory i zabrnę dalej z Szklanym tronem, ale ma spore predyspozycje, żeby zostać moją ulubioną książką Mass :D

      Usuń
  7. To już nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Po Twojej recenzji mam ochotę już zaraz sięgnąć po tę książkę.

    Dodaję bloga do obserwowanych ;)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! Koniecznie sięgaj niedługo, bo warto :D

      Usuń
  9. Myślałam, że ta książka jest dobra dopóki nie przeczytałam drugiej części. W porównaniu z nią ta to zaledwie sredniaczek. Też nie skończyłam jeszcze "Dworów" i przerwałam "Szklany tron" na piątym tomie, ale myślę, że tamte serię nie dorównają tej.

    Pozdrawiam,
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mnie zachęciłaś do drugiej części :D Zaczynam niedługo czytać

      Usuń
  10. 300 stron drugiej części to bedzie sztos. Przygotuj sobie dużo kawy, bo nie wstaniesz :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem miłośniczka fantasy i na poczatku myślałam ,że to kompletnie nie dla mnie, ale tak zaczełam dalej czytać Twoj recenzje i jest w tej pozycji coś co mnie jednak zainteresowało :-)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba mnie przekonałaś do jej przeczytania :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Same dobre opinie czytam, muszę się zaopatrzyć w swój egzemplarz po premierze :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Ktoś tu kłamie-Jenny Blackhurst

Ktoś tu kłamie jest pierwszą książką Jenny Blackhurst, jaką przeczytałam, ale na swoim koncie ma ona jeszcze kilka powieści. Z ocen na lubimy czytać widziałam, że ta akurat jest najsłabsza, chociaż mi i tak całkiem się podobała.  Autor: Jenny Blackhurst Wydawnictwo: Albatros Gatunek: thriller Data wydania: 06.05.2020 Liczba stron: 384 Rok temu na elitarnym, zamkniętym osiedlu Erica Spencer umarła wskutek upadku z wysokości. A przynajmniej taka jest oficjalna wersja. Było to na imprezie halloweenowej, dlatego uznano to za nieszczęśliwy wypadek. Teraz rok po tych wydarzeniach, ktoś znowu mąci pozorny spokój mieszkańców Severn Oaks  W internecie pojawia się podcast "Cała prawda o Erice". Nikt nie wie, kto może być autorem, ale zapowiada on, że wyjawi, co naprawdę stało się w noc jej śmierci. Przedstawia sześciu podejrzanych, a każdy odcinek podcastu będzie przeznaczony innej osobie. W ostatnim obiecuje zdemaskować mordercę. Mieszkańców zaczyna ogarniać panika i dystansują

Podsumowanie lutego i marca

CO SIĘ U MNIE DZIAŁO? Zrobiłam sobie nieplanowaną przerwę od instagrama i bloga , która wynikała po części z tego, że nie chciało mi się nic wstawiać, a po części, bo miałam ogromny zastój czytelniczy. Może po ilości przeczytanych książek nie będzie to tak widoczne, bo jest naprawdę niezła, ale przez cały koniec lutego i dwa pierwsze tygodnie marca nie skończyłam żadnej książki . Dopiero drugą połową mocno nadrobiłam. Najciekawsza książkowa rzecz, która się zdarzyła, to powiększenie półek na książki.  Dokładnie rok temu miałam robione pierwsze półki, a teraz doszła kolejna kolumna. Przez 2020 rok naprawdę przesadzałam z ilością kupowanych książek, chociaż z ulgą stwierdzam, że mniej więcej połowę z nich dostałam.  Udaje mi się też wytrzymywać w swoim noworocznym postanowieniu i od stycznia nie kupiłam żadnej książki . Jest to znacznie łatwiejsze, gdy się siedzę ciągle na instgramie i nie śledzę nowości.  Możecie sobie porównać wygląd tych półek. Pierwsze zdjęcie jest z mojego instagram

Czytelnicze podsumowanie kwietnia

Cześć wszystkim! Nie wiem jak wam, ale mi kwiecień mimo siedzenia w domu minął błyskawicznie. Chociaż przyznam, że nadal jest mi trochę ciężko, a nauczanie w domu daje mi się we znaki. CO PRZECZYTAŁAM? Jestem zadowolona z tego jakie i ile książek przeczytałam w kwietniu. 9 to dla mnie naprawdę niezły wynik. 1. Czerwona królowa-Victoria Aveyar d Dla mnie ta książka była mocno przeciętna. Chociaż i tak teraz myślę o niej cieplej niż w trakcie czytania. Początek był słaby, bo główna bohaterka mnie irytowała, a schemat gonił schemat. Dopiero po połowie zaczęło się dziać i głównie ta druga część zaważyła na w miarę pozytywnych wrażeniach. Jedna osoba z którą rozmawiałam, stwierdziła, że jest miks różnych schematów z fantastyki młodzieżowej i jest to powiedziane bardzo w punkt. Ale mimo wszystko przeczytam kolejne tomy, bo czyta się przyjemnie, ale nie jest to nic niesamowitego. 2. Elita-Kiera Cass Zdecydowanie pierwszy tom wspominam milej. Tutaj America niemiłosiernie mnie iryto