Kiera Cass to autorka bestselerowej serii Rywalki. Ja czytałam jedynie dwa pierwsze tomy tego cyklu, ale podobały mi się. Były lekkie, urocze i przyjemne. Dlatego w związku z Narzeczoną miałam podobne oczekiwania. I powiem wam, że spotkało mnie nie małe zaskoczenie.
Autor: Kiera Cass
Tytuł: Narzeczona
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 320
Data wydania: 06.05.2020
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Hollis dorastała na zamku. Jak wszystkie szlachetnie urodzone damy, od zawsze marzyła, żeby król Jameson zwrócił na nią swoją uwagę. Dlatego, gdy wybiera ją jako obiekt swoich uczuć jest zachwycona. Podoba jej się zasypywanie drogimi prezentami, komplementowanie i uwaga ze strony króla. Jednak z czasem orientuje się, że to dla niej za dużo, a bycie królową wiąże się też z mnóstwem obowiązków. Wątpliwości nasilają się jeszcze bardziej, gdy do zamku przybywa rodzina z Izolty, czyli z sąsiedniego królestwa. Proszą Jamesona o możliwość osiedlenia się tutaj, na co on przystaje i pozwala im zostać w zamku. Hollis od pierwszego wejrzenia poczuła z Silasem wyjątkową więź, która tylko się pogłębia przy każdym spotkaniu w którym chłopak udowadnia, że dostrzega w Hollis więcej niż inni.
Tak samo jak w swojej pierwszej serii dzięki której zdobyła sławę, Kiera trzyma się tutaj królewskich klimatów. Chociaż haczyk jest taki, że jest to zupełnie inna seria i inny świat. Wiem, że sporo osób zmyliła okładka, bardzo podobno do tych z uniwersum Rywalek. Ale to historia zupełnie z nimi niezwiązana.
Uwielbiam wykreowanie zachowania na zamku, tradycji. świąt czy historii. Świetne było to, że autorka nie sięgnęła po sprawdzone już schematy czy świat z Rywalek, tylko postawiła na coś trochę nowego, ale nadal szczególnego i charakterystycznego dla niej.
Uprzedzam, że Rywalek czytałam tylko dwa tomy i wszystko co mówię, opieram tylko na nich!
Jak w Rywalkach fajnym urozmaiceniem był motyw buntowników, tak tutaj są Mroczni Rycerze, którzy dodają akcji i dramatyzmu. Chociaż liczę, że w dalszych częściach ich wątek bardziej się rozwinie, bo tak naprawdę, są bardzo istotni, ale wiemy o nich bardzo mało. Ich tożsamość czy motywy działań, są owiane tajemnicą, znamy jedynie spekulacje.
Koniec mnie bardzo zaskoczył. Spodziewałam się czegoś co będzie słodkie i miłe. A tutaj autorka zdecydowała się na odważny i mocny krok. Mam wrażenie, że może trochę stara się odciąć od uroczych Rywalek i dać coś dojrzalszego, również zadowolić starszych czytelników, którzy teraz dorośli, a Rywalki pamiętają jeszcze w podstawówce. Chociaż do połowy dzieje się bardzo mało i do końca nie wiadomo dokładnie w którą stronę autorka chce iść.
,,Przez większość życia nie miałam powodów uważać, że powinnam poznawać coś poza wzgórzami otaczającymi pałac Varinger oraz wschodem słońca nad rzeką Colvard przepływającą przez stolicę. Ale poznanie ludzi z innego kraju otworzyło mi oczy i teraz pragnęłam dowiedzieć się o nich więcej"
Mój największy zarzut co do tej książki to brak chemii między bohaterami. Po prostu nie czułam żadnych uczuć ani w relacji między Hollis a Jameson, ani między nią a Silasem. W ogóle nie wiem skąd wzięła się jakakolwiek relacja między tą dwójką. Była tam, bo musiała być, żeby pchnąć fabułę do przodu, ale nie była dobrze zrobiona. Była błyskawiczna i bezpodstawna.
W ogóle postać Silasa uważam za jakąś kompletną pomyłkę. Dla mnie był tam tak zbędny. Już Jameson miał więcej do zaoferowania swoją osobą. Silas był mdły i nijaki. Naprawdę jego jedyne cechy, które go naznaczały, to to, że pochodził z Izolty i umiał robić jakieś narzędzia. Przysięgam, że cała jego rodzina była ciekawsza.
Co do innych bohaterów, to mogę powiedzieć, że nie mam na co narzekać. Podobało mi się wykreowanie Hollis, bo ona w porównaniu do Silasa miała charakter! Była przyjemną bohaterką, ale postacie poboczne zdecydowanie bardziej mnie zaciekawiły. Polubiłam Valentinę, Delia Grace również była ciekawa. No i Nora, mam nadzieję, że autorka coś z nią zrobi, bo jeśli jedyne co ta postać wnosi to morał, że "warto wybaczać i dawać drugą szansę" będę zawiedziona.
,,Powiedziałam, że nie sparzę się przez niego. Nadal tak uważałam. Jeśli spłonę, to tylko na własne życzenie."
Podsumowując: Ta powieść nie była zła, ale ja jednak wolę Rywalki. Chociaż na pewno dam jej jeszcze szansę przy okazji kolejnego tomu, bo muszę przyznać, że jestem ciekawa w którą stronę autorka pójdzie.
Natalia
Bookstagram: zacisze_ksiazkoholiczki18
Kontakt: zacisze.ksiazkoholiczki@wp.pl
Autor: Kiera Cass
Tytuł: Narzeczona
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 320
Data wydania: 06.05.2020
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Hollis dorastała na zamku. Jak wszystkie szlachetnie urodzone damy, od zawsze marzyła, żeby król Jameson zwrócił na nią swoją uwagę. Dlatego, gdy wybiera ją jako obiekt swoich uczuć jest zachwycona. Podoba jej się zasypywanie drogimi prezentami, komplementowanie i uwaga ze strony króla. Jednak z czasem orientuje się, że to dla niej za dużo, a bycie królową wiąże się też z mnóstwem obowiązków. Wątpliwości nasilają się jeszcze bardziej, gdy do zamku przybywa rodzina z Izolty, czyli z sąsiedniego królestwa. Proszą Jamesona o możliwość osiedlenia się tutaj, na co on przystaje i pozwala im zostać w zamku. Hollis od pierwszego wejrzenia poczuła z Silasem wyjątkową więź, która tylko się pogłębia przy każdym spotkaniu w którym chłopak udowadnia, że dostrzega w Hollis więcej niż inni.
,,Czułam się głupio, ponieważ nie rozumiałam wtedy tego, co wiedziałam teraz-niewiele się różniłyśmy. Ona, Valentina, Nora. Nasze umysły każą nam wymyślać wrogów, ale nasze serca potrafią zapomnieć o nieporozumieniach."
Tak samo jak w swojej pierwszej serii dzięki której zdobyła sławę, Kiera trzyma się tutaj królewskich klimatów. Chociaż haczyk jest taki, że jest to zupełnie inna seria i inny świat. Wiem, że sporo osób zmyliła okładka, bardzo podobno do tych z uniwersum Rywalek. Ale to historia zupełnie z nimi niezwiązana.
Uwielbiam wykreowanie zachowania na zamku, tradycji. świąt czy historii. Świetne było to, że autorka nie sięgnęła po sprawdzone już schematy czy świat z Rywalek, tylko postawiła na coś trochę nowego, ale nadal szczególnego i charakterystycznego dla niej.
Uprzedzam, że Rywalek czytałam tylko dwa tomy i wszystko co mówię, opieram tylko na nich!
Jak w Rywalkach fajnym urozmaiceniem był motyw buntowników, tak tutaj są Mroczni Rycerze, którzy dodają akcji i dramatyzmu. Chociaż liczę, że w dalszych częściach ich wątek bardziej się rozwinie, bo tak naprawdę, są bardzo istotni, ale wiemy o nich bardzo mało. Ich tożsamość czy motywy działań, są owiane tajemnicą, znamy jedynie spekulacje.
Koniec mnie bardzo zaskoczył. Spodziewałam się czegoś co będzie słodkie i miłe. A tutaj autorka zdecydowała się na odważny i mocny krok. Mam wrażenie, że może trochę stara się odciąć od uroczych Rywalek i dać coś dojrzalszego, również zadowolić starszych czytelników, którzy teraz dorośli, a Rywalki pamiętają jeszcze w podstawówce. Chociaż do połowy dzieje się bardzo mało i do końca nie wiadomo dokładnie w którą stronę autorka chce iść.
,,Przez większość życia nie miałam powodów uważać, że powinnam poznawać coś poza wzgórzami otaczającymi pałac Varinger oraz wschodem słońca nad rzeką Colvard przepływającą przez stolicę. Ale poznanie ludzi z innego kraju otworzyło mi oczy i teraz pragnęłam dowiedzieć się o nich więcej"
Mój największy zarzut co do tej książki to brak chemii między bohaterami. Po prostu nie czułam żadnych uczuć ani w relacji między Hollis a Jameson, ani między nią a Silasem. W ogóle nie wiem skąd wzięła się jakakolwiek relacja między tą dwójką. Była tam, bo musiała być, żeby pchnąć fabułę do przodu, ale nie była dobrze zrobiona. Była błyskawiczna i bezpodstawna.
W ogóle postać Silasa uważam za jakąś kompletną pomyłkę. Dla mnie był tam tak zbędny. Już Jameson miał więcej do zaoferowania swoją osobą. Silas był mdły i nijaki. Naprawdę jego jedyne cechy, które go naznaczały, to to, że pochodził z Izolty i umiał robić jakieś narzędzia. Przysięgam, że cała jego rodzina była ciekawsza.
Co do innych bohaterów, to mogę powiedzieć, że nie mam na co narzekać. Podobało mi się wykreowanie Hollis, bo ona w porównaniu do Silasa miała charakter! Była przyjemną bohaterką, ale postacie poboczne zdecydowanie bardziej mnie zaciekawiły. Polubiłam Valentinę, Delia Grace również była ciekawa. No i Nora, mam nadzieję, że autorka coś z nią zrobi, bo jeśli jedyne co ta postać wnosi to morał, że "warto wybaczać i dawać drugą szansę" będę zawiedziona.
,,Powiedziałam, że nie sparzę się przez niego. Nadal tak uważałam. Jeśli spłonę, to tylko na własne życzenie."
Podsumowując: Ta powieść nie była zła, ale ja jednak wolę Rywalki. Chociaż na pewno dam jej jeszcze szansę przy okazji kolejnego tomu, bo muszę przyznać, że jestem ciekawa w którą stronę autorka pójdzie.
Natalia
Bookstagram: zacisze_ksiazkoholiczki18
Kontakt: zacisze.ksiazkoholiczki@wp.pl
Jestem ciekawa tej serii, może w końcu znajdę czas :)
OdpowiedzUsuńTo chyba lektura dla młodszych czytelniczek, niż ja. 😊
OdpowiedzUsuńJa wciąż myślę, że to seria nie dla mnie, bo ani ze mnie już młodzież, ani fantastyki nie lubię. A jednak pod wpływem kilku recenzji różnych tomów coraz bardziej mam ochotę się z nią zapoznać. Może kiedyś ulegnę pokusie. Na razie nie planuję.
OdpowiedzUsuńCoś dla mojej siostrzenicy 😉
OdpowiedzUsuńDla mnie zbyt księżniczkowata :D
OdpowiedzUsuńNie znam książek tej autorki, choć koleżanka mi ją bardzo polecała. Myślę, że po Narzeczoną sięgnę prędzej niż po rywalki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Kiedyś próbowałam czytać rywalki ale niestety się nie udało i nie spodobała mi się ona.
OdpowiedzUsuńMój blog
Pamiętam, że kiedyś miałam w planach serię "Rywalki", ale coś poszło nie tak i na "planach" niestety się skończyło. Królewskie klimaty to wbrew pozorom totalnie moje klimaty, ale spotkałam się z tyloma negatywnymi recenzjami, że pewnie długo nie odważę się rozpocząć czytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Fajnie czytać, że książka przypadła Ci do gustu. Ja z naszymi autorami spotykam się w nieco innych kategoriach. Jednak Twoja opinia o "Bliżej niż myślisz" oraz podkreślenie jej superlatyw sprawia, że chętnie spojrzę na nią... gdy tylko nadrobię wszystkie pozycje, zapisane na specjalnej liście czytelniczej.
Pozdrawiam,
Czarno na Kreatywnym
Nie czytałam jeszcze nic autorki, ale chyba jakoś bardzo mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńTwórczość autorki nie przypadła mi do gustu tak więc odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńRywalki bardzo mi się podobały, ale mam mieszane odczucia względem tej książki, niby chcę poznać nową powieść Kiery Cass, ale z drugiej strony widzę, że nie dorównuje Rywalkom, a i mój gust czytelniczy się trochę zmienił przez tyle lat, więc jeszcze się zastanowię czy będę chciała po nią sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuń