Marta Zaborowska to autorka m.in powieści Wszystkie jej śmierci czy serii Uśpienie. Ja nie czytałam żadnej z tych książek, a Lęki podskórne są moim pierwszym spotkaniem z jej twórczością. Jednak mam dosyć mieszane uczucia.
Autor: Marta Zaborowska
Tytuł: Lęki podskórne
Wydawnictwo: Czarna owca
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 435
Data wydania: 15.05.2019
W noc swoich czterdziestych urodzin znany scenarzysta teatralny, Bernard Bielak ma wypadek. Po powrocie ze szpitala opiekuje się nim jego żona Luna. Jednak podawane przez nią leki, zamiast pomagać powodują, że stan Bena stale się pogarsza.
Bernard nie może przypomnieć sobie, co wydarzyło się przed wypadkiem. W snach pokazują mu się różne obrazy i sceny, ale nadal nie może odtworzyć wydarzeń z tej nocy. Gdy wchodzi do pokoju i zauważa Lunę z trzymaną przez nią zakrwawioną sukienką, zaczyna być podejrzliwy. Szybko okazuje się również, że tej nocy doszło do okropnego morderstwa.
Na początku było ciężko. Sięgałam po nią, czytałam kilka stron, odkładałam i tak w kółko. Przeszkadzał mi styl pisania autorki, a rozległe opisy nawet najdrobniejszych czynności męczyły. Ale jest to do przyzwyczajenia, chociaż mi zajęło to aż 100 stron. Niektóre rzeczy spokojnie można by pominąć, bo zupełnie nie wnosiły nic do fabuły i jedynie ją przeciągały.
Było tu sporo wątków i tak samo dużo perspektyw. Ten opis to zaledwie ułamek tego, co możemy tu dostać. Jest to powieść wielowątkowa i wielopłaszczyznowa. Można by długo rozbierać ją na czynniki pierwsze i znajdować coś nowego.
Co do perspektyw, to oczywiście były dwie podstawowe-Luny i Bena, które miały miejsce po wypadku. Czasami również mogliśmy wniknąć do myśli przyjaciela Bena oraz jego byłej żony. A z takich ciekawszych, mniej typowych była perspektywa z sądu, do którego trafili państwo Bielak 6 miesięcy po wypadku, śledztwa dotyczącego morderstwa i sekcji zwłok. I to naprawdę świetna decyzja dodać tu spojrzenia i informacji, które były poza świadomością naszych bohaterów.
Luna była niesamowicie intrygującą bohaterką. To ona dodawała tej historii "tego czegoś", przez co stała się czymś, czego do tej pory nie czytałam. Bowiem Luna ma osobowość borderline. Nie znam się na tym zaburzeniu, wiem jedynie tyle i zdołałam przeczytać w internecie, więc nie jestem rzetelnym źródłem, ale gdy czytałam o niej, miałam wrażenie, jakby Marta Zaborska opisywała żywą osobę. Niesamowicie zgrabnie lawirowała między jej zmianami nastrojów i emocjami. To się działo gdy przestała zażywać leki było napisane na wysokim poziomie. Autorka przedstawiła jaki wielki wpływ na dalsze życie ma nasze dzieciństwo.
Luna była skryta, tajemnicza i zamknięta w sobie. Tylko Benowi pozwoliła się do siebie zbliżyć. Potrzebowała go. Nadal zmagała się z demonami przeszłości, co uniemożliwiło jej normalne funkcjonowanie. Napis z tyłu okładki "Najstraszniejsze demony mieszkają w nas samych. Starajmy się ich nie zbudzić..." jest zdecydowanie trafne do tej historii. Borderline Luny nie jest tu potraktowane po łebkach i pojawia się wtedy, kiedy akurat wtedy kiedy ma ochotę. Nie, tutaj jest przedstawione z czym osoby mający osobowość borderline oraz ich bliscy muszą się zmagać. I zaznaczę, że nie oceniam tego pod kątem zgodności z faktami, bo zapewne znalazłoby się trochę błędów rzeczowych, ale chcę tylko powiedzieć, ze samo stworzenie Luny jest znakomite.
Drugim istotnym dla mnie wątkiem oprócz Luny, był ten opisujący przyjaźń Igora i Bena. Szczerze mówiąc od początku ich relacja mnie ciekawiła. Od razu było widać, że Igor zawsze stawia Bena na pierwszym miejscu i zrobił by dla niego wszystko. Dlatego nie zawiodłam się i ten wątek został zgłębiony. Był to niezwykły sposób na pokazanie głębi ich więzi i przyjaźni, która sięgała lat dzieciństwa.
I dochodzimy do końca, gdzie ponownie pojawiają się zgrzyty. Powyżej wspomniałam o mnogości wątków i wcale nie byłby to problem, gdyby każdy był skończony i potraktowany z należytą uwagą.
No i niestety były one trochę pogmatwane, pojawił się chaos. A jeśli chodzi o wyjaśnienie samego głównego wątku, to nie mogę powiedzieć, że było złe, ale raczej nie zostanę fanką takich zakończeń. Mam na myśli wyjaśnienie wszystkiego za jednym zamachem, w tym przypadku w liście.
Podsumowując: Mimo drobnych wad, nie uważam czasu przeznaczonego na jej przeczytanie, za stracony. Cieszę się, że zdecydowałam po nią sięgnąć, bo było to dla mnie coś nowego. Nigdy nie miałam okazji poznać książki, gdzie bohaterka zmagałaby się z zaburzeniami osobowości z pogranicza.
Moja ocena:7/10
Autor: Marta Zaborowska
Tytuł: Lęki podskórne
Wydawnictwo: Czarna owca
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 435
Data wydania: 15.05.2019
W noc swoich czterdziestych urodzin znany scenarzysta teatralny, Bernard Bielak ma wypadek. Po powrocie ze szpitala opiekuje się nim jego żona Luna. Jednak podawane przez nią leki, zamiast pomagać powodują, że stan Bena stale się pogarsza.
Bernard nie może przypomnieć sobie, co wydarzyło się przed wypadkiem. W snach pokazują mu się różne obrazy i sceny, ale nadal nie może odtworzyć wydarzeń z tej nocy. Gdy wchodzi do pokoju i zauważa Lunę z trzymaną przez nią zakrwawioną sukienką, zaczyna być podejrzliwy. Szybko okazuje się również, że tej nocy doszło do okropnego morderstwa.
,,Czasem ludzie mówią coś, co ma zaboleć. Robią to wtedy, gdy wciąż coś dla siebie znaczą. Nie mówi się gorzkich słów komuś, kto jest nam obojętny.''
Na początku było ciężko. Sięgałam po nią, czytałam kilka stron, odkładałam i tak w kółko. Przeszkadzał mi styl pisania autorki, a rozległe opisy nawet najdrobniejszych czynności męczyły. Ale jest to do przyzwyczajenia, chociaż mi zajęło to aż 100 stron. Niektóre rzeczy spokojnie można by pominąć, bo zupełnie nie wnosiły nic do fabuły i jedynie ją przeciągały.
Było tu sporo wątków i tak samo dużo perspektyw. Ten opis to zaledwie ułamek tego, co możemy tu dostać. Jest to powieść wielowątkowa i wielopłaszczyznowa. Można by długo rozbierać ją na czynniki pierwsze i znajdować coś nowego.
Co do perspektyw, to oczywiście były dwie podstawowe-Luny i Bena, które miały miejsce po wypadku. Czasami również mogliśmy wniknąć do myśli przyjaciela Bena oraz jego byłej żony. A z takich ciekawszych, mniej typowych była perspektywa z sądu, do którego trafili państwo Bielak 6 miesięcy po wypadku, śledztwa dotyczącego morderstwa i sekcji zwłok. I to naprawdę świetna decyzja dodać tu spojrzenia i informacji, które były poza świadomością naszych bohaterów.
Luna była niesamowicie intrygującą bohaterką. To ona dodawała tej historii "tego czegoś", przez co stała się czymś, czego do tej pory nie czytałam. Bowiem Luna ma osobowość borderline. Nie znam się na tym zaburzeniu, wiem jedynie tyle i zdołałam przeczytać w internecie, więc nie jestem rzetelnym źródłem, ale gdy czytałam o niej, miałam wrażenie, jakby Marta Zaborska opisywała żywą osobę. Niesamowicie zgrabnie lawirowała między jej zmianami nastrojów i emocjami. To się działo gdy przestała zażywać leki było napisane na wysokim poziomie. Autorka przedstawiła jaki wielki wpływ na dalsze życie ma nasze dzieciństwo.
,,Był tam całkiem sam. Rozumiesz mnie? On umierał w samotności. Czy wiesz jak to jest, możesz to sobie wyobrazić? Bóg wybaczył nawet łotrowi, kiedy ten umierał na krzyżu. Byli razem, Bóg i łotr. Lżej jest odchodzić, kiedy ma się obok siebie drugiego człowieka. Mój syn nie miał tyle szczęścia."
Luna była skryta, tajemnicza i zamknięta w sobie. Tylko Benowi pozwoliła się do siebie zbliżyć. Potrzebowała go. Nadal zmagała się z demonami przeszłości, co uniemożliwiło jej normalne funkcjonowanie. Napis z tyłu okładki "Najstraszniejsze demony mieszkają w nas samych. Starajmy się ich nie zbudzić..." jest zdecydowanie trafne do tej historii. Borderline Luny nie jest tu potraktowane po łebkach i pojawia się wtedy, kiedy akurat wtedy kiedy ma ochotę. Nie, tutaj jest przedstawione z czym osoby mający osobowość borderline oraz ich bliscy muszą się zmagać. I zaznaczę, że nie oceniam tego pod kątem zgodności z faktami, bo zapewne znalazłoby się trochę błędów rzeczowych, ale chcę tylko powiedzieć, ze samo stworzenie Luny jest znakomite.
Drugim istotnym dla mnie wątkiem oprócz Luny, był ten opisujący przyjaźń Igora i Bena. Szczerze mówiąc od początku ich relacja mnie ciekawiła. Od razu było widać, że Igor zawsze stawia Bena na pierwszym miejscu i zrobił by dla niego wszystko. Dlatego nie zawiodłam się i ten wątek został zgłębiony. Był to niezwykły sposób na pokazanie głębi ich więzi i przyjaźni, która sięgała lat dzieciństwa.
I dochodzimy do końca, gdzie ponownie pojawiają się zgrzyty. Powyżej wspomniałam o mnogości wątków i wcale nie byłby to problem, gdyby każdy był skończony i potraktowany z należytą uwagą.
No i niestety były one trochę pogmatwane, pojawił się chaos. A jeśli chodzi o wyjaśnienie samego głównego wątku, to nie mogę powiedzieć, że było złe, ale raczej nie zostanę fanką takich zakończeń. Mam na myśli wyjaśnienie wszystkiego za jednym zamachem, w tym przypadku w liście.
,,Ciekawi nas to, czego się boimy, a tym czymś jest śmierć. Każdego z nas to czeka, dziś, jutro, tuż za rogiem. Nie można przestać o niej myśleć, trzeba oglądać się za siebie, być cały czas czujnym. Dreszcz. Strach. Lęk przed ostatecznością."
Moja ocena:7/10
Jestem już po lekturze tej książki i naprawdę bardzo mi się podobała. 😊
OdpowiedzUsuńJa również uważam, że była warta przeczytania :D
UsuńSzkoda, że nie każdemu wątki autorka nie poświęciła odpowiedniego czasu. Może dam jej szanse, ale nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Tak, ja bardzo tego nie lubię. Mimo wszystko uważam, że ta książka ma sporo do zaoferowania, ale nic na siłę
UsuńUff dużo tu tego wszystkiego w jednej historii. Z jednej strony chce to przeczytać, a z drugiej boję się, że przez tą mnogość wątków mogę się pogubić. Jeszcze się zastanowię, ale Twoja recenzja była świetna 👍
OdpowiedzUsuńTo prawda, że momentami było odrobinkę chaotycznie, ale raczej nie powinnaś mieć problemów z pogubieniem się :D Bardzo dziękuję!
UsuńKsiążki z wątkami zaburzeń osobowości już miałam okazję czytać. Ciekawa jestem tej 😉
OdpowiedzUsuńTo właśnie była moja pierwsza, a jakie inne z takim wątkiem czytałaś?
UsuńMyślę, że mogłaby mnie wciągnąć gdyż lubię tego typu fabułę.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, w takim razie bardzo polecam
UsuńKsiążka z jednej strony wydaje się ciekawa, ale wielość perspektyw i fakt, że styl autorki jest męczący oraz rozwlekły, jakoś mnie zupełnie zniechęcają do lektury.
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka pozytywnych opinii, więc chętnie dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńSuper :D
UsuńNie spotkałam się wcześniej z tą książką, ale chętnie bym ją przeczytała :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam :D
UsuńJakiś czas temu czytałam inną powieść tej autorki i pamiętam, że też miałam mieszane odczucia. Sama więc nie wiem, czy sięgnę po kolejne tytuły.
OdpowiedzUsuńJa po inne jej książki raczej nie planuję, ale to głównie dlatego, że mnie nie interesują. Ale nie skreślam jeszcze tej autorki, gdy wyda coś nowego co mnie zaciekawi, chętnie sięgnę :D
UsuńLubię to wydawnictwo, więc pewnie kiedyś przeczytam. Autorki jeszcze nie znam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciągnie już do książek
OdpowiedzUsuńSporo w tej książce wątków i tematów z tego co widze
OdpowiedzUsuń