Dziesięć tysięcy drzwi Alix E. Harrow wywołało swego czasu bardzo pozytywny odzew w książkowym świecie. Sama też należałam do osób chwalących tę książkę. I bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że będzie wydana kolejna powieść tej autorki. A tematyką trafiła do mnie jeszcze bardziej niż poprzednia. No bo halo, wiedźmy!
W 1893 roku nie ma czegoś takiego jak wiedźmy. Lecz kiedyś były – w dawnych, spowitych mrokiem czasach, zanim zaczęto je palić. Teraz jednak czary sprowadzają się do schludnych amuletów i dziecięcych rymowanek. Jeśli współczesna kobieta chce sięgnąć po władzę i moc, musi ich poszukać na ulicy i w urnie wyborczej.
Jednak gdy siostry Eastwood – James Juniper, Agnes Amaranth i Beatrice Belladonna – upominają się w Nowym Salem o zrównanie szans kobiet z mężczyznami, zaczynają poszukiwać zaginionych słów i wchodzą na ścieżkę wiedźm. Nękane przez cienie, ścigane przez siły, które nie ścierpią, by wiedźmy odzyskały moc – o może nawet by pozostały przy życiu – siostry będą się musiały zagłębić w najstarszą magię, zawiązać nowe przymierza oraz odnowić dawne siostrzane więzi, jeśli w ogóle chcą przetrwać.
Rzecz jasna czarownictwo nie zniknęło zupełnie. Moja babcia, Mama Mags, mawiała, że nie można zgładzić magii, gdyż bije ona niczym wielkie czerwone serce pod podszewką wszystkiego.
Wiedźmy i feminizm. Tymi dwoma słowami można opisać całą książkę. Bo jest aż przesiąknięta tymi motywami. Zacznijmy od tego pierwszego elementu. Wiedźmy, czary, zaklęcia-to wszystko od zawsze do mnie przemawiałam i uwielbiałam czytać o czarownicach. I tutaj ten motyw magii jest naprawdę fajnie rozegrany! Została przedstawiona jako coś naturalnego, całe szczęście niewrodzonego ani dziedzicznego Czarować może każdy, niezależnie od płci, wystarczająco zdeterminowany.
Akcja rozgrywa się w XIX wieku w Stanach Zjednoczonych, kiedy to sytuacja kobiet nie była najłatwiejsza. Od tego wszystko się zaczyna, bo na początku poznajemy grupę kobiet, która po prostu wychodzi na ulicę, domagając się prawa głosu. Dopiero od nich siostry Eastwood czerpią inspiracje, by ostrzej zawalczyć o swoje. Są tu zawarte wszystkie współcześnie ważne tematy typu rasizmu, seksizmu czy prawo do aborcji. Naprawdę ich tutaj dużo. Dla mnie aż za dużo. Rozumiem, że często autorzy chcą w swoich książkach poruszać jak najwięcej ważnych problemów, ale parę dobrze poprowadzonych jest lepszą opcją niż wpychanie na siłę każdego, który wpadnie na myśl.
Nie ma czegoś takiego jak wiedźmy, choć kiedyś były.
Główne bohaterki polubiłam, chociaż nie wszystkie od razu. Każda była skrajnie inna i miała mocno uwypuklone swoje cechy charakterystyczne. Najstarsza Bella była rozważna i inteligentna, średnia Agnes to ta piękna i silna, a Juniper gwałtowna i szalona. Z przyjemnością obserwowałam rozwój tych postaci i ich relacji. Bo nie od początku były idealnymi, zgodnymi siostrami,
Styl pisania i klimat był naprawdę magiczny i baśniowy! Już w pierwszej książce Alix E. Harrow to zauważyłam, ale tutaj weszło to na nowy poziom. Miałam wrażenie, jakbym sama przeniosła się do Salem i walczyła o sprawiedliwość z siostrami Eastwood. I chyba właśnie ceną tego jest to, że momentami była zbyt rozwlekła. Ma 600 stron i co prawda nie czyta się ich z trudnością, mogłaby mieć mniej.
Nadeszły jednak zaraza i czystka. Smoki wyrżnięto w pień, czarownice palono, a noc należała odtąd do mężczyzn z krzyżami i pochodniami.
Podsumowując: Cudowna książka o wiedźmach, z baśniowym klimatem i świetnie przedstawioną magią. Porusza mnóstwo problemów współczesnego świata. Te 600 stron, choć nieco rozwleczone, czyta się z przyjemnością.
Wiele tego typu klimatów czytelniczych, na pewno znajdą w tej książce coś dla siebie. Niestety, ja do nich nie należę, ale recenzja świetna.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńMoja kuzynka lubi takie klimaty, więc chętnie się skuszę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńTo świetnie, polecam!
UsuńChcę po tę książkę sięgnąć, ale najpierw chcę przeczytać inną książkę autorki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jeśli chodzi o Dziesięć tysięcy drzwi to też czytałam i również polecam!
UsuńLubię tego typu klimaty, a Twoja recenzja bardzo zachęciła do zapoznania się z książką.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, mam nadzieję, że też ci się spodoba
UsuńJakoś tak zapachniało mi nową Sabriną :D
OdpowiedzUsuńAle w sumie to dobrze, bo książka będzie w moim guście!
Chociaż klimat czarownic może troszkę podobny, to jednak ostrzegam, że do Sabriny daleko :D ale i tak polecam się zapoznać, bo jest świetna!
UsuńZgadzam się! Mnie również urzekła :)
OdpowiedzUsuńSama okładka już zachęca ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda! A środek też jej dorównuje :D
UsuńZastanawiałam się co kryje w sobie ta książka, bo okładkę kojarzyłam :) I trochę mnie ciekawi, a trochę mam przeczucie, że nie do końca jednak do mnie trafi.
OdpowiedzUsuń