Cześć wszystkim!
Do książki ''Kłamstwo minionego lata'' miałam dwa podejście, za pierwszym nawet nie męczyłam się, żeby ją skończyć, bo po pierwszych 40 stronach uznałam, że jest słaba. Ale jako, że bardzo zainteresowały mnie inne książki Sue Wallman, a nie miałam do nich dostępu, stwierdziłam, że dam tej drugą szansę. Nie był to jednak dobry wybór.
Tytuł: Kłamstwo minionego lata
Autor: Sue Wallman
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 296
Data wydania: 6 czerwca 2018
Gatunek: literatura młodzieżowa
Zeszłego lata siostra Skye została zamordowana. Dręczą ją wyrzuty sumienia, bo podczas gdy Luisa umierała, ona była tuż obok, ukryta w przebieralni obok basenu w ich domu i bała się wyjść. Od tamtego czasu zamknęła się w sobie i nadal nie może się po tym pozbierać, dlatego rodzice wysyłają ją na obóz dla młodzieży po traumatycznych przejściach. Tam nie jest tak źle, jak początkowo wydawało się Skye. Znajduje znajomych i wszystko idzie w dobrym kierunku. Aż zaczyna dostawać wiadomości do zmarłej siostry, które burzą jej spokój.
Książka jest opisana jako thriller, ale nie wiem z której strony jest to ten gatunek. W moim odczuciu jest to słaba, momentami nużąca młodzieżówka, która w sumie nie wiem co próbuje udawać. Trzymający w napięciu thriller? Romans? Czy chwytającą za serce opowieść o stracie i żałobie? Jeśli któreś z tych to w żaden sposób się to nie udało. Miała każdy z tych wątków, ale wszystkie były bardzo pobieżne i niedopracowane.
Styl pisania również mi nie odpowiadał. Może nie czytało się tego ciężko, ale tylko dlatego, że ta książka była pozbawiona dłuższych opisów i głębszego przedstawienia emocji. Dialogi były bardzo wymuszone i sztuczne, a gdy tylko Skye zaczynała mówić, natychmiast chciałam tylko, żeby przestała.
Relacje między bohaterami były...ciężkie. Jeśli to był efekt zamierzony, to gratuluję autorce koncepcji i tego, że udało jej się ją wprowadzić do książki, ale obawiam się, że mógł być to po prostu przypadek. Poza tym uważam, że tydzień na całą tą książkę to zbyt mało.
Wątek romantyczny był bardzo delikatny co nie wcale by mi nie przeszkadzało, gdyby nie był w tym wszystkim nierealistyczny i drętwy.
Rozwiązanie głównego wątku jest moim zdaniem bardzo słabe. Nie dość, że dla mnie było przewidywalne, to jeszcze płytkie i pobieżne. Ale to jeszcze nie koniec. Gy 60 stron od końca rozwiązała się ta główna ''zagadka'', to na pierwsze tło wbił się drugi wątek kryminalny. W trakcie książki był trochę pokazywany, ale nie zapowiadało się na to, że będzie jakoś bardzo rozwijany. Wydaje mi się, że był nawet ciekawszy od głównego i rozwiązał się lepiej, więc gdyby od początku był tym głównym może coś by z tego wyszło, ale autorka poprowadziła to beznadziejnie. Wyglądało to tak, jakby w trakcie pisania stwierdziła, że jest on kiepski i nie chce jej się go już ciągnąc, więc zrobi pierwsze lepsze zakończenie tak na szybko i rozpocznie nowy.
Może dla niektórych być to taki fajny zwrot akcji, że nagle wszystko się zmienia, ale jednak mnie to nie przekonuje.
Wiele wątków jest niedokończonych i mimo, że jest epilog, który przedstawia jak po tych wszystkich wydarzeniach potoczyło się życie Skye, to mam lekki niedosyt, co do na przykład sprawy Luisy
Mam wrażenie, że żadnego bohatera, łącznie ze Skye nie poznaliśmy dobrze. Wszyscy byli po traumatycznych przeżyciach, więc liczyłam, że będą opisy uczuć, tego jak toczy się ich życie, albo chociażby dokładnie co się wydarzyło. I naprawdę brakowało mi opisów ich emocji.
Wszystko było bardzo pobieżne, jakby autorka się śpieszyła, bo musiała się zmieścić w tych 300 stronach.
Przez to, że Sue Wallman, nie pokazała nam dobrze wszystkich bohaterów, w żaden sposób się z nimi nie zżyłam ani z zapartym tchem nie przeżywałam z nimi tego co się działo. Książka nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, nie czułam strachu o bohaterów, żalu, zaskoczenia, ani nawet żadnej radości gdy były dobre momenty.
W książce nie było również za grosz humoru. A przynajmniej takiego który by mnie bawił i nie był wymuszony. Bo żarty Skye były porażką.
Podsumowanie: Jest to bardzo słaba młodzieżówka, z słabo rozwiniętym i rozwiązanym wątkiem kryminalnym. Emocje i uczucia bohaterów praktycznie nie były przedstawione, a oni sami byli pobieżnie wykreowani.
Moja ocena: 3/10
Napiszcie czy wy czytaliście tą książkę i czy może wam się podobała?
Do następnego posta!
Natalia
Bookstagram: zacisze_ksiazkoholiczki18
Kontakt: zacisze.ksiazkoholiczki@wp.pl
Do książki ''Kłamstwo minionego lata'' miałam dwa podejście, za pierwszym nawet nie męczyłam się, żeby ją skończyć, bo po pierwszych 40 stronach uznałam, że jest słaba. Ale jako, że bardzo zainteresowały mnie inne książki Sue Wallman, a nie miałam do nich dostępu, stwierdziłam, że dam tej drugą szansę. Nie był to jednak dobry wybór.
Tytuł: Kłamstwo minionego lata
Autor: Sue Wallman
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 296
Data wydania: 6 czerwca 2018
Gatunek: literatura młodzieżowa
Zeszłego lata siostra Skye została zamordowana. Dręczą ją wyrzuty sumienia, bo podczas gdy Luisa umierała, ona była tuż obok, ukryta w przebieralni obok basenu w ich domu i bała się wyjść. Od tamtego czasu zamknęła się w sobie i nadal nie może się po tym pozbierać, dlatego rodzice wysyłają ją na obóz dla młodzieży po traumatycznych przejściach. Tam nie jest tak źle, jak początkowo wydawało się Skye. Znajduje znajomych i wszystko idzie w dobrym kierunku. Aż zaczyna dostawać wiadomości do zmarłej siostry, które burzą jej spokój.
,,To niepokojące, gdy budzisz się w miejscu, gdzie nie wiesz, komu możesz ufać.''
Książka jest opisana jako thriller, ale nie wiem z której strony jest to ten gatunek. W moim odczuciu jest to słaba, momentami nużąca młodzieżówka, która w sumie nie wiem co próbuje udawać. Trzymający w napięciu thriller? Romans? Czy chwytającą za serce opowieść o stracie i żałobie? Jeśli któreś z tych to w żaden sposób się to nie udało. Miała każdy z tych wątków, ale wszystkie były bardzo pobieżne i niedopracowane.
Styl pisania również mi nie odpowiadał. Może nie czytało się tego ciężko, ale tylko dlatego, że ta książka była pozbawiona dłuższych opisów i głębszego przedstawienia emocji. Dialogi były bardzo wymuszone i sztuczne, a gdy tylko Skye zaczynała mówić, natychmiast chciałam tylko, żeby przestała.
,,Nie ma odwagi bez strachu.''
Relacje między bohaterami były...ciężkie. Jeśli to był efekt zamierzony, to gratuluję autorce koncepcji i tego, że udało jej się ją wprowadzić do książki, ale obawiam się, że mógł być to po prostu przypadek. Poza tym uważam, że tydzień na całą tą książkę to zbyt mało.
Wątek romantyczny był bardzo delikatny co nie wcale by mi nie przeszkadzało, gdyby nie był w tym wszystkim nierealistyczny i drętwy.
Rozwiązanie głównego wątku jest moim zdaniem bardzo słabe. Nie dość, że dla mnie było przewidywalne, to jeszcze płytkie i pobieżne. Ale to jeszcze nie koniec. Gy 60 stron od końca rozwiązała się ta główna ''zagadka'', to na pierwsze tło wbił się drugi wątek kryminalny. W trakcie książki był trochę pokazywany, ale nie zapowiadało się na to, że będzie jakoś bardzo rozwijany. Wydaje mi się, że był nawet ciekawszy od głównego i rozwiązał się lepiej, więc gdyby od początku był tym głównym może coś by z tego wyszło, ale autorka poprowadziła to beznadziejnie. Wyglądało to tak, jakby w trakcie pisania stwierdziła, że jest on kiepski i nie chce jej się go już ciągnąc, więc zrobi pierwsze lepsze zakończenie tak na szybko i rozpocznie nowy.
Może dla niektórych być to taki fajny zwrot akcji, że nagle wszystko się zmienia, ale jednak mnie to nie przekonuje.
,,- Zawsze są rzeczy, które ludzie zrobili lub ich nie zrobili i później tego żałują.''
Mam wrażenie, że żadnego bohatera, łącznie ze Skye nie poznaliśmy dobrze. Wszyscy byli po traumatycznych przeżyciach, więc liczyłam, że będą opisy uczuć, tego jak toczy się ich życie, albo chociażby dokładnie co się wydarzyło. I naprawdę brakowało mi opisów ich emocji.
Wszystko było bardzo pobieżne, jakby autorka się śpieszyła, bo musiała się zmieścić w tych 300 stronach.
Przez to, że Sue Wallman, nie pokazała nam dobrze wszystkich bohaterów, w żaden sposób się z nimi nie zżyłam ani z zapartym tchem nie przeżywałam z nimi tego co się działo. Książka nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, nie czułam strachu o bohaterów, żalu, zaskoczenia, ani nawet żadnej radości gdy były dobre momenty.
W książce nie było również za grosz humoru. A przynajmniej takiego który by mnie bawił i nie był wymuszony. Bo żarty Skye były porażką.
,,Kiedy ktoś umrze, zdjęcia tej osoby ogląda się inaczej. Z jednej strony potrzebujesz sobie przypomnieć, jak wyglądała, z drugiej doszukujesz się w jej spojrzeniu ukrytych prawd i odpowiedzi na pytania, których nie możesz już jej zadać.''
Podsumowanie: Jest to bardzo słaba młodzieżówka, z słabo rozwiniętym i rozwiązanym wątkiem kryminalnym. Emocje i uczucia bohaterów praktycznie nie były przedstawione, a oni sami byli pobieżnie wykreowani.
Moja ocena: 3/10
Napiszcie czy wy czytaliście tą książkę i czy może wam się podobała?
Do następnego posta!
Natalia
Bookstagram: zacisze_ksiazkoholiczki18
Kontakt: zacisze.ksiazkoholiczki@wp.pl
Nie czytałam, ale ostatnio stronie od młodzieżowek
OdpowiedzUsuńNic nie tracisz :)
UsuńNie kojarzę tej książki, ale po Twojej recenzji zmieniło się tylko to, że chyba nie chcę tracić na nią czasu...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie polecam
UsuńJuż wiem, żeby unikać tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńTo dobra decyzja :D
UsuńZ młodzieżówek czytałam ostatnio tylko trylogię Maxton Hall. Ogólnie nie przepadam, więc nie sięgam wcale.
OdpowiedzUsuńCzytałam trylogię Maxton Hall i bardzo mi się podobała :)
UsuńNie kojarzę ale to chyba dobrze xD
OdpowiedzUsuńZdecydowanie dobrze :P
UsuńPrzykro mi, że tak się zawiodłaś. Dzięki za przestrogę.
OdpowiedzUsuńNo niestety, książkowe zawody też czasami się zdarzają :(
UsuńO nie, szkoda że się rozczarowałaś :(
OdpowiedzUsuńNo niestety, książkowe zawody też czasami się zdarzają :(
Usuńczyli trochę o wszystkim i troche o niczym? no nie zachęca mnie taki thriller :P
OdpowiedzUsuńMożna tak powiedzieć :P
UsuńNie znam tego tytułu, ale widać, że nic nie straciłam 😊 Szkoda, że książka okazała się tak bardzo słaba, to jest najgorsze dla czytelników kiedy liczą na efekt Wow a otrzymują buu
OdpowiedzUsuńO tak, to zawsze jest przykre
UsuńMoże w przyszłości sprawdzę na własnej skórze ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tobie akurat bardziej przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam, ale nie miałam okazji jej czytać. Szkoda, że Cię rozczarowała, jestem ciekawa czy ze mną byłoby podobnie. Może kiedyś to sprawdzę. :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że okazała się słaba :/
OdpowiedzUsuń