Przejdź do głównej zawartości

Reguły dla dziewczyn-Candace Bushnell, Katie Cotungo


Tytuł: Reguły dla dziewczyn
Autor: Candace Bushnell, Katie Cotungo
Wydawnictwo: Harper Collins
Liczba stron: 318
Data wydania: 16.09.2020
Gatunek: literatura młodzieżowa

Marin jest wzorową uczennicą, a jej celem jest, dostanie się na Uniwersytet Browna. Chce być dziennikarką i dlatego stawia już swoje pierwsze kroki w tym kierunku w szkolnej, której opiekunem jest młody, charyzmatyczny i lubiany nauczyciel angielskiego, pan Beckett, przez wszystkich nazywany po prostu "Bex". Zawsze chętnie rozmawia i żartuje ze swoimi uczniami, a Marin nie jest wyjątkiem. Dużo czasu też spędzają razem przy gazetce i dyskusjach o książkach.

Kiedy jednak Bex posuwa się za daleko, dziewczyna nie wie co zrobić. Czy to jej wina i ona go sprowokowała? Gdy decyduje się powiedzieć o tym dyrektorowi, przez brak dowodów lekceważy sprawę i Marin nadal codziennie musi stawać oko w oko z Bexem. 

Zaczyna też zauważać coraz więcej seksizmu wokół siebie i pisze na ten temat artykuł, który wywołuje niemały szum i niemiłe komentarze wśród uczniów. Mimo tych wszystkich wydarzeń Marin nadal chce walczyć i zakłada feministyczny klub książki. Nie spodziewała się, że tyle osób postanowi do niego dołączyć, a niektóre osoby są szczególnym zaskoczeniem. Choćby szkolny casanova i stereotypowy sportowiec Gray.

"Jedną z zalet Hemingwaya, a miał ich wiele, o czym przekonacie się jutro, jest to, że nie był fanem wielkich słów."

Nie ukrywam, że miałam duże oczekiwania co do tej książki. Chciałam czegoś na miarę fenomenalnych "Dziewczyn Znikąd", a dostałam młodzieżowe love story z feministycznym wydźwiękiem. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że ta książka udaje, że jest czymś więcej, niż w rzeczywistości jest. 

 Feminizm, seksizm to temat rzeka i o tym można mówić i mówić, podawać różne argumenty, rozpatrywać z wielu stron. A tutaj jest naprawdę zbyt płytko i pobieżnie przedstawiony. A szczególnie wątek z nauczycielem, który jest tu kluczowy, a bardzo słaby. Taki motyw nie zdarza się często, więc uważam, że tym bardziej oczekuje się czegoś lepszego. I może to też kwestia tego, że nie wszystkie wątki są domknięte.

Martin jest bohaterką, do której mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony podobało mi się, że zaczęła sobie uświadamiać seksizm, który spotykała na każdym kroku i starała się coś zrobić, nie siedziała z założonymi rękami. Ale z drugiej nie mogę powiedzieć, że ją polubiłam, bo była sztucznie wykreowana. Jakby była bardzo zdystansowana, idealna i odległa od człowieka, z którym mogłabym się w jakiś sposób utożsamiać.

''-Skarbie, zdajesz sobie sprawę, ilu uczniów podkochuje się w swoich nauczycielach? Wiesz, w ilu ja bujałam się jako nastolatka?                                          -To nie to samo-upieram się.-Gdybym nie...                                                                            -To nauczyciel wyznacza granice-mówi stanowczo tata-Bo to on jest dorosły."

Potrafiła być też naprawdę irytująca. Szczególnie na początku. Jakby autorki pogubiły się z jej postrzeganiem feminizmu. Potrafiła zachowywać się irracjonalnie i nagle z osoby, która sama wyśmiewała się z innych, staje się wyczulona na najmniejsze objawy seksizmu i zrywa przez to z chłopakiem. Zmiany w bohaterach są fajne, ale gdy nie są aż takie gwałtowne. No i sprawa z tym jej artykułem była trochę śmieszna. Rzuciła w nim kilkoma hasłami, przykładami narzuconych przez społeczeństwo reguł dla kobiet i wszyscy traktują to, jak objawienie i coś niesamowitego. I nagle każdy o tym wie i czyta szkolne gazetki. Nawet kwalifikator z Brown. 

Ale aż dziwne, podobał mi się moment pod koniec, gdzie przestała udawać idealną nastolatkę, te problemy się nawarstwiły i po prostu pękła. Była wtedy najbardziej ludzka i potrafiłam się w nią wczuć i jej współczuć. Może jej zachowanie było pochopne, lekkomyślne i podyktowane emocjami, ale właśnie mi się to podobało. Przestała sobie radzić i porobiła głupstwa, motając się, nie wiedząc co zrobić. To był chyba najbardziej autentyczny moment w tej książce, bo przez większość czasu po prostu nie czułam jej postaci.

Wątek romantyczny jest okropny. Nie czuć chemii między bohaterami. W dodatku liczyłam na inne przedstawienie Graya, a był to mimo wszystko typowy sportowiec, bez szczególnego charakteru. Nie był tak dużym wyłamaniem z ram sportowca, na jakie liczyłam. 

Podsumowując: No cóż, niestety nie jest to najlepsza książka. Nie polecam ani nie odradzam. Wyobrażam sobie, że jest jakieś wąskie grono osób, którym faktycznie mogłaby się spodobać ta książka, ale jeśli macie doświadczenie w takich historiach, to raczej nie znajdziecie w niej nic nowego, co was zachwyci.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Harper Collins


Komentarze

  1. Szkoda, że ta książka pozostawia nieco do życzenia i rozczarowuje na tak wielu płaszczyznach, bo tematyka wydała mi się ciekawa i fabuła na pewno ma potencjał. Szkoda, że nie został on wykorzystany. Ogromnie ujął mnie cytat o Hemingwayu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że zawiodła ^^ no cóż będę omijać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanowię się jeszcze nad tą książką. Szkoda, że nie okazała się lepsza. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W ostatnim czasie czytałam książkę tej autorki "Carrie w wielkim mieście" też świetna :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam oba tytuły :) wszystkie świetnie sie czyta

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, ale nie mój typ. Szkoda...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Ktoś tu kłamie-Jenny Blackhurst

Ktoś tu kłamie jest pierwszą książką Jenny Blackhurst, jaką przeczytałam, ale na swoim koncie ma ona jeszcze kilka powieści. Z ocen na lubimy czytać widziałam, że ta akurat jest najsłabsza, chociaż mi i tak całkiem się podobała.  Autor: Jenny Blackhurst Wydawnictwo: Albatros Gatunek: thriller Data wydania: 06.05.2020 Liczba stron: 384 Rok temu na elitarnym, zamkniętym osiedlu Erica Spencer umarła wskutek upadku z wysokości. A przynajmniej taka jest oficjalna wersja. Było to na imprezie halloweenowej, dlatego uznano to za nieszczęśliwy wypadek. Teraz rok po tych wydarzeniach, ktoś znowu mąci pozorny spokój mieszkańców Severn Oaks  W internecie pojawia się podcast "Cała prawda o Erice". Nikt nie wie, kto może być autorem, ale zapowiada on, że wyjawi, co naprawdę stało się w noc jej śmierci. Przedstawia sześciu podejrzanych, a każdy odcinek podcastu będzie przeznaczony innej osobie. W ostatnim obiecuje zdemaskować mordercę. Mieszkańców zaczyna ogarniać panika i dystansują

Podsumowanie lutego i marca

CO SIĘ U MNIE DZIAŁO? Zrobiłam sobie nieplanowaną przerwę od instagrama i bloga , która wynikała po części z tego, że nie chciało mi się nic wstawiać, a po części, bo miałam ogromny zastój czytelniczy. Może po ilości przeczytanych książek nie będzie to tak widoczne, bo jest naprawdę niezła, ale przez cały koniec lutego i dwa pierwsze tygodnie marca nie skończyłam żadnej książki . Dopiero drugą połową mocno nadrobiłam. Najciekawsza książkowa rzecz, która się zdarzyła, to powiększenie półek na książki.  Dokładnie rok temu miałam robione pierwsze półki, a teraz doszła kolejna kolumna. Przez 2020 rok naprawdę przesadzałam z ilością kupowanych książek, chociaż z ulgą stwierdzam, że mniej więcej połowę z nich dostałam.  Udaje mi się też wytrzymywać w swoim noworocznym postanowieniu i od stycznia nie kupiłam żadnej książki . Jest to znacznie łatwiejsze, gdy się siedzę ciągle na instgramie i nie śledzę nowości.  Możecie sobie porównać wygląd tych półek. Pierwsze zdjęcie jest z mojego instagram

Czytelnicze podsumowanie kwietnia

Cześć wszystkim! Nie wiem jak wam, ale mi kwiecień mimo siedzenia w domu minął błyskawicznie. Chociaż przyznam, że nadal jest mi trochę ciężko, a nauczanie w domu daje mi się we znaki. CO PRZECZYTAŁAM? Jestem zadowolona z tego jakie i ile książek przeczytałam w kwietniu. 9 to dla mnie naprawdę niezły wynik. 1. Czerwona królowa-Victoria Aveyar d Dla mnie ta książka była mocno przeciętna. Chociaż i tak teraz myślę o niej cieplej niż w trakcie czytania. Początek był słaby, bo główna bohaterka mnie irytowała, a schemat gonił schemat. Dopiero po połowie zaczęło się dziać i głównie ta druga część zaważyła na w miarę pozytywnych wrażeniach. Jedna osoba z którą rozmawiałam, stwierdziła, że jest miks różnych schematów z fantastyki młodzieżowej i jest to powiedziane bardzo w punkt. Ale mimo wszystko przeczytam kolejne tomy, bo czyta się przyjemnie, ale nie jest to nic niesamowitego. 2. Elita-Kiera Cass Zdecydowanie pierwszy tom wspominam milej. Tutaj America niemiłosiernie mnie iryto

[PRZEDPREMIEROWO] Dom ziemi i krwi-Sarah J.Mass

Z każdą kolejną przeczytaną książką,  pałam coraz większą miłością do twórczości Mass. Chociaż nie skończyłam jeszcze całych Dworów, a mojej niedawnej miłości czyli Szklanego tronu , mam jedynie pierwszy tom (update: zamówiłam kolejne!), już bez wahania mogę stwierdzić, że Sarah J. Mass jest wysoko w rankingu autorek, które lubię. Wiem, że niektórym jej książki nie odpowiadają, ale do mnie jak najbardziej trafiają, świetnie się przy nich bawię i nie mogę oderwać. Dlatego byłam ciekawa tej "nowej odsłony Mass" czy również wciągnie mnie tak jak jej poprzednie młodzieżówki. Tytuł: Dom ziemi i krwi Autor: Sarah J. Mass Seria: Księżycowe miasto Wydawnictwo: Uroboros Liczba stron: 554 Data wydania: 20 maja 2020 Gatunek: Fantastyka Bryce kocha swoje życie. W dzień pracuje sprzedając magiczne artefakty, a noce spędza na imprezach z przyjaciółmi delektując się wszystkim co Księżycowe Miasto ma do zaoferowania. Mieszka w kamienicy razem ze swoją przyjaciółką Daniką, która n