Przejdź do głównej zawartości

Może tym razem-Kasie West: Recenzja Zacisze Książkoholiczki

Cześć wszystkim!

Ostatnio jakoś mam głównie ochotę na czytanie lekkich młodzieżówek. Książek, które czyta się szybko, bez zbytniego zaangażowania i myślenia. Dlatego sięgnęłam po Może tym razem autorstwa Kasie West. Jeśli nie znacie tej autorki, to specjalizuje się w dokładnie takich książkach, lekkich, uroczych, nie wymagających i przewidywalnych.

Tytuł: Może tym razem
Autor: Kasie West
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 400
Data wydania: lipiec 2019
Gatunek: Literatura młodzieżowa

Sophie pracuje w lokalnej kwiaciarni, która zajmuje się również organizowaniem imprez. Dlatego, można spotkać ją na każdym wydarzeniu w małym mieście w którym mieszka od urodzenia. Często pracuje na nich również ze swoją przyjaciółką Micah, która pomaga swoim rodzicom w firmie cateringowej. Gdy rodzina Micach bierze udział w akcji zorganizowanej przez znanego szefa kuchni, wiele się zmienia. Jett Hart, razem ze swoim synem Andrew, na rok przeprowadza się do ich miasta, żeby pomagać im w rozwinięciu firmy. Dlatego tam gdzie pojawia się Sophie jest także Andrew. Dziewczyna chce po prostu wykonać swoją pracę, a w międzyczasie dokończyć szkice, które mają zapewnić jej wstęp do wymarzonej szkoły architektonicznej. Ale na każdym kroku napotyka Andrew, który wchodzi jej w drogę i komplikuje życie. Pewnego dnia Sophie zaczyna się zastanawiać, czy wszystko, co jest w życiu piękne, musi być proste...

,,-Projektant z prawdziwego zdarzenia we wszystko wkłada cząstkę siebie-powiedział w zadumie Andrew-Tak, żeby ludzie, którzy to skończone dzieło powiedzieli: to projektowała Sophie Evans. Musisz przestań trzymać się tak ściśle tych wszystkich zasad.''

Jest to typowa książka Kasie West, słodka, urocza i przewidywalna. Przeczytałam ich już kilka, dlatego doskonale wiem, że wszystkie opierają się na tym samym schemacie. Jednak to co tutaj było oryginalne, to sam zamysł fabuły. To, że spotykają się tylko na różnych wydarzeniach, nigdzie więcej, było ciekawe. Do tego wszystko kręciło się wokół kwiatów i każdemu rozdziałowi przewodził inny kwiat.


Fabuła była bardzo prosta, ale co mnie w niej irytowało, to mimo, że nie była skomplikowana, to niektóre ''zbiegi okoliczności'' były aż zbyt nachalne. Dawno nie spotkałam się, żeby były aż tak bardzo wciśnięte. Jak na przykład to, że na wszystkich imprezach, zawsze pojawiał się Andrew i najlepsza przyjaciółka Sophie. I ja rozumiem, że na tym polega ta fabuła, ale tłumaczenie tego, że to małe miasteczko, wszyscy się znają, dlatego wszędzie biorą tą samą firmę cateringową i kwiaciarnię Sophie do zorganizowania imprezy mnie nie przekonuje.

Wątek romantyczny był bardzo delikatny, głównie oparty na dogryzaniu sobie i przekomarzaniu bohaterów. Jednak mimo wszystko po prostu nie czułam między nimi chemii. W niektórych książkach, już na samym początku, kiedy tylko na siebie spojrzą, nawet nie koniecznie od razu się w sobie zakochują, bo tego akurat nie lubię, ale pojawia się chemia. A tutaj od początku aż do końca nie czułam nic podobnego.

,,-Twoja mama to nie ty-zauważyła Micah
-Może i nie, ale i tak jedna jest odbiciem drugiej, wiesz? Nasza rodzina nas określa, Micah, na dobre czy na złe''


Z głównymi bohaterami nie mam żadnych problemów. Gdybym miała opisywać ich charakter, spokojnie mogłabym skopiować to co piszę, w większości recenzji książek młodzieżowych. Czasami mnie irytowali i zachowywali się wybitnie głupio, ale ogólnie ich polubiłam.
Oboje są bardzo sarkastyczni, więc humoru nie zabrakło.

Za to bardzo spodobało mi się wykreowani ich rodziców. A w szczególności mamy Sophie i taty Adnrew, bo w sumie tylko ich poznajemy. Trochę wychodzą poza takie ramy, kreowania rodziców. Mama Sophie jest nachalna, głośna, zapracowana, często zawstydza Sophie, która nie ma z nią dobrego kontaktu. Nie jest zachwycona jej marzeniem, wyjechania do Nowego Yorku, żeby być projektantką. Jednak bardzo kocha ją i jej brata. Naprawdę podobało mi się jej wykreowanie.
Tak samo jak Jetta Harta, który różnił się od mamy Sophie. Był bardzo opryskliwy, złośliwy i sprawiał wrażenie jakby wiecznie mu coś nie pasowało. A szczególnie Sophie.

Kasie West ma taki dar do pisania książek, że mimo, że nie są ambitne ani skomplikowane, to ja nigdy nie czuję się nimi zawiedziona i zawsze kończę z uśmiechem na ustach.

Podsumowując: Jest lekka powieść na jeden wieczór. Ale nic więcej. Bez wielkich oczekiwań można się przy niej dobrze bawić. Ale jak ktoś się nastawia na nie wiadomo jak dobrą książkę, to się po prostu zawiedzie.

Moja ocena: 7/10

Do następnego posta!
Natalia

Bookstagram: zacisze_ksiazkoholiczki18
Kontakt: zacisze.ksiazkoholiczki@wp.pl

Komentarze

  1. Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale kiedyś na pewno coś od niej przeczytam. Nie jestem tylko pewna, czy będzie to ta książka. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to najlepsza książka tej autorki, więc może faktycznie lepiej będzie zacząć od innej, żebyś się nie zraziła :D

      Usuń
  2. Uwielbiam książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jeśli nie czytałaś jeszcze Może tym razem, to polecam :D

      Usuń
  3. Książka na wieczór bez planów
    Zawsze wychodziłam z założenia, że lepsza Książ ku a w ręku, niż nijakie towarzystwo

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mam ostatnio nastrój na lekkie lektury :) W tej niestety nic mnie specjalnie nie zaciekawiło, ale w sobotę odebrałam paczuszkę z trzema fajnymi książeczkami, więc niedługo dołączę do Ciebie czytaniem lekkich młodzieżówek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ostatnio zamówiłam nowe książki i na dniach powinny dojść, więc będziemy czytać razem :D

      Usuń
  5. Książki autorki są mi jeszcze nieznane. Ta lekkość kusi 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Są idealne na odpoczynek i niesamowicie szybko się je czyta :D

      Usuń
  6. Ach, jak ja dawno nie czytałam książek Kasie West! I muszę się z tobą zgodzić, że są dobre na odpoczynek. Tej akurat nie czytałam, ale sam motyw kwiatów bardzo do mnie przemawia, bo uwielbiam kwiaty. A te nachalne "przypadki", o których wspominasz, mam wrażenie, że w wielu książkach Kasie West miały miejsce. Takie naginanie zdarzeń pod fabułę. No i ten problem, że nie we wszystkich powieśiach pani West postacie ciągną do siebie w taki chemiczny sposób :D. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. W sumie i tak bym z chęcią ją przeczytała.
    Pozdrawiam
    http://demoniczne-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi "przypadkami", to ja akurat w tej książce to najbardziej odczułam, ale możliwe, że w innych też są, tylko ich nie zauważyłam :D Za to motyw różnych wydarzeń i kwiatów, jak najbardziej mogę pochwalić. Jeśli inne książki Kasie West ci się podobały, to tą również nie powinnaś się zawieść :D
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  7. Z chęcią bym przeczytała, żeby sprawdzić, czy mi by się spodobała. Ja z tą autorką mam różnie - raz mi się jej książki podobają, a innym razem już nie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie większość jest przeciętna, ale przyjemnie się je czyta :D Chętnie poznam twoją opinię na jej temat

      Usuń
  8. Dużo osób poleca mi książki tej autorki, ale trochę zniechęca mnie przewidywalność, o której piszesz. Może kiedyś ostatnie się przełamię.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewidywalność, to mam wrażenie przypadłość większości młodzieżówek, albo nawet romansów :D No a książki Kasie West charakteryzują się tym, że nie zacznie się jeszcze czytać, ale już wiadomo jak się skończy książka :P

      Usuń
  9. Nie czytałam jeszcze książek tej pisarki... A takie lekkie młodzieżówki czytam zazwyczaj na wakacjach :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam w planach poznanie twórczości autorki. Może po tę książkę również sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Może kiedyś na nią trafię i sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. od książek, które mają mnie zaciekawić i zrelaksować oczekuję jednak trochę więcej. przy tej podejrzewam, że bym się ogromnie wynudziła.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Ktoś tu kłamie-Jenny Blackhurst

Ktoś tu kłamie jest pierwszą książką Jenny Blackhurst, jaką przeczytałam, ale na swoim koncie ma ona jeszcze kilka powieści. Z ocen na lubimy czytać widziałam, że ta akurat jest najsłabsza, chociaż mi i tak całkiem się podobała.  Autor: Jenny Blackhurst Wydawnictwo: Albatros Gatunek: thriller Data wydania: 06.05.2020 Liczba stron: 384 Rok temu na elitarnym, zamkniętym osiedlu Erica Spencer umarła wskutek upadku z wysokości. A przynajmniej taka jest oficjalna wersja. Było to na imprezie halloweenowej, dlatego uznano to za nieszczęśliwy wypadek. Teraz rok po tych wydarzeniach, ktoś znowu mąci pozorny spokój mieszkańców Severn Oaks  W internecie pojawia się podcast "Cała prawda o Erice". Nikt nie wie, kto może być autorem, ale zapowiada on, że wyjawi, co naprawdę stało się w noc jej śmierci. Przedstawia sześciu podejrzanych, a każdy odcinek podcastu będzie przeznaczony innej osobie. W ostatnim obiecuje zdemaskować mordercę. Mieszkańców zaczyna ogarniać panika i dystansują

Podsumowanie lutego i marca

CO SIĘ U MNIE DZIAŁO? Zrobiłam sobie nieplanowaną przerwę od instagrama i bloga , która wynikała po części z tego, że nie chciało mi się nic wstawiać, a po części, bo miałam ogromny zastój czytelniczy. Może po ilości przeczytanych książek nie będzie to tak widoczne, bo jest naprawdę niezła, ale przez cały koniec lutego i dwa pierwsze tygodnie marca nie skończyłam żadnej książki . Dopiero drugą połową mocno nadrobiłam. Najciekawsza książkowa rzecz, która się zdarzyła, to powiększenie półek na książki.  Dokładnie rok temu miałam robione pierwsze półki, a teraz doszła kolejna kolumna. Przez 2020 rok naprawdę przesadzałam z ilością kupowanych książek, chociaż z ulgą stwierdzam, że mniej więcej połowę z nich dostałam.  Udaje mi się też wytrzymywać w swoim noworocznym postanowieniu i od stycznia nie kupiłam żadnej książki . Jest to znacznie łatwiejsze, gdy się siedzę ciągle na instgramie i nie śledzę nowości.  Możecie sobie porównać wygląd tych półek. Pierwsze zdjęcie jest z mojego instagram

Czytelnicze podsumowanie kwietnia

Cześć wszystkim! Nie wiem jak wam, ale mi kwiecień mimo siedzenia w domu minął błyskawicznie. Chociaż przyznam, że nadal jest mi trochę ciężko, a nauczanie w domu daje mi się we znaki. CO PRZECZYTAŁAM? Jestem zadowolona z tego jakie i ile książek przeczytałam w kwietniu. 9 to dla mnie naprawdę niezły wynik. 1. Czerwona królowa-Victoria Aveyar d Dla mnie ta książka była mocno przeciętna. Chociaż i tak teraz myślę o niej cieplej niż w trakcie czytania. Początek był słaby, bo główna bohaterka mnie irytowała, a schemat gonił schemat. Dopiero po połowie zaczęło się dziać i głównie ta druga część zaważyła na w miarę pozytywnych wrażeniach. Jedna osoba z którą rozmawiałam, stwierdziła, że jest miks różnych schematów z fantastyki młodzieżowej i jest to powiedziane bardzo w punkt. Ale mimo wszystko przeczytam kolejne tomy, bo czyta się przyjemnie, ale nie jest to nic niesamowitego. 2. Elita-Kiera Cass Zdecydowanie pierwszy tom wspominam milej. Tutaj America niemiłosiernie mnie iryto

[PRZEDPREMIEROWO] Dom ziemi i krwi-Sarah J.Mass

Z każdą kolejną przeczytaną książką,  pałam coraz większą miłością do twórczości Mass. Chociaż nie skończyłam jeszcze całych Dworów, a mojej niedawnej miłości czyli Szklanego tronu , mam jedynie pierwszy tom (update: zamówiłam kolejne!), już bez wahania mogę stwierdzić, że Sarah J. Mass jest wysoko w rankingu autorek, które lubię. Wiem, że niektórym jej książki nie odpowiadają, ale do mnie jak najbardziej trafiają, świetnie się przy nich bawię i nie mogę oderwać. Dlatego byłam ciekawa tej "nowej odsłony Mass" czy również wciągnie mnie tak jak jej poprzednie młodzieżówki. Tytuł: Dom ziemi i krwi Autor: Sarah J. Mass Seria: Księżycowe miasto Wydawnictwo: Uroboros Liczba stron: 554 Data wydania: 20 maja 2020 Gatunek: Fantastyka Bryce kocha swoje życie. W dzień pracuje sprzedając magiczne artefakty, a noce spędza na imprezach z przyjaciółmi delektując się wszystkim co Księżycowe Miasto ma do zaoferowania. Mieszka w kamienicy razem ze swoją przyjaciółką Daniką, która n