Przejdź do głównej zawartości

,,,Project Runway w połączeniu z Mulan?": Tkając świt-Elizabeth Lim

Opis Tkając świt brzmi świetnie. Project Runway w połączeniu z Mulan. Coś cudownego. Po tym jednym zdaniu zostałam przekonana, że chcę to przeczytać. No cóż, niestety się zawiodłam. Nie wiem, czy to wina moich sporych oczekiwań, czy tego, że Elizabeth Lim faktycznie temu nie podołała, ale nie będzie to pozytywna recenzja. 

Maya Tamarin marzy, żeby być najlepszą krawcową w całym kraju. Kiedy jej rodzina dostaje wezwanie, żeby stawić się na konkursie w pałacu, wie, że to jej szansa. Niestety, wziąć w nim udział mogą tylko mężczyźni. Maya nie zamierza się jednak poddać. Przebiera się za swojego brata i zostawiając schorowanego ojca w domu, jedzie zmierzyć się w konkursie z dwunastoma innymi mężczyznami. Wie, że jest dobra, ale jej sytuacja wydaje się opłakana. Gdy tylko ktokolwiek dowie się, że kłamie, zostanie zabita. A w pałacu trudno o sprzymierzeńców. Nawet jeśli zdaje się, że królewski czarodziej Edan, już przejrzał ją na wylot. 

,,Przyzwyczaiłaś się do tego, że ludzie cię nie doceniają, więc chcesz udowodnić swoją wartość. Nie pozwól, by to doprowadziło cię do zguby. Przyjmij pomoc, kiedy jej potrzebujesz."

Są tu dwa świetne motywy, które w fantastyce uwielbiam. Konkurs oraz podróż. I o ile pierwsza część z konkursem była ciekawa, tak w drugiej chciałam już tylko to skończyć. Jest mi strasznie przykro, bo ta książka zapowiadała się obiecująco. Brzmiała jak coś w moim stylu, coś, czym się zachwycę. A mam z nią tyle problemów, że nawet nie wiem od czego zacząć

Zamysł fabuły jest super. Jednak mam wrażenie, że jest niedopracowana. Jak praca domowa, którą na początku starannie robi się w domu, ale dokańcza w szkole, na szybko, zanim przyjdzie nauczycielka. Bo druga część, gdzie Maya wyruszyła w podróż, dokładnie taka była. Jest ona strasznie dziwnie napisana. Styl z jednej strony lekki i młodzieżówkowy, a z drugiej coś mi nie grało. Wszystko było takie szybkie, nieszczegółowe. Akcji było dużo, ale była upchnięta. Ważne wydarzenia przelatywały, bez skupienia na nich większej uwagi. 

Podobne zarzuty mam do świata przedstawionego, oczekiwałam czegoś więcej podczas tej podróży. To była idealna okazja, by wprowadzić więcej polityki, zasad magii, może dać jakąś mapkę i tłumaczyć czym charakteryzują się dane miejsca. Potrzebowałam więcej fantastyki, a mniej romansu. Czułam się, jakbym zamiast pełnoprawnej książki, czytała jej streszczenie szczegółowe.

,,Poproś, bym uprzędła najcieńszą nić, a nawet z zamkniętymi oczami zrobię to tak szybko, że nie dorówna mi żaden mężczyzna. Poproś, bym skłamała, a zająknę się i nic nie wymyślę."

Kolejnym powodem mojej frustracji jest wątek romantyczny, którego po prostu nie mogłam znieść. Relacja głównych bohaterów była dla mnie  zbyt szybka, zbyt słodka, zbyt intensywna, zbyt naiwna.  Po prostu dwa słowa: zbyt bardzo. 

Uwierzcie mi, że ja naprawdę lubię wątki romantyczne w książkach. Jestem pierwsza, która pójdzie bronić Feyry i Rhysa, Lou i Reida czy innych par w fantastyce. Ale tutaj nie wyszło to dobrze. Spodziewałam się bardziej dojrzałej fantastyki, a tutaj główną rolę grał przesłodzony romans. 

,,- Wartości krawca nie mierzy się jego sławą, lecz szczęściem, którym obdarowuje ludzi - powiedziała Mama, widząc, jak zasmuciły mnie słowa Baby. - Dzięki tobie szwy naszej rodziny się nie rozejdą, Maiu. Żaden inny krawiec na świecie nie ma takiej mocy."

Z jednej strony staram się zrozumieć, że może autorka chciała napisać coś niezobowiązującego, lekkiego, dla młodszego czytelnika. Ale z drugiej nie mogę powstrzymać swojej frustracji do tej książki. 

Nie mam pojęcia dlaczego, nie jest to trylogia. Wszystkim wyszłoby to na dobre. Konkurs można by przedłużyć i pierwszy tom byłby tylko o nim, w drugim mogłaby być ta podróż, a w trzecim reszta. Nie narzekałabym wtedy na nieszczegółową, przyśpieszoną fabułę ani na szybki, przesłodzony wątek romantyczny, bo nabrałby tempa dopiero w drugim tomie. 

Wydaje mi się, że kluczem do większości wad, które wymieniam, jest zbyt szybka akcja. Upchnięta, nieszczegółowa, niepodzielona na trzy tomy. 

,,Magia istniała, naprawdę istniała, a świadomość, że jakimś cudem się nią posłużyłam, przepełniała mnie zachwytem - i strachem."

Jest to w najlepszym przypadku przeciętna książka. Bardzo nastoletnia, słodka fantastyka z dużym (zbyt dużym) wątkiem romantycznym. Widać, że znalazła swoich zwolenników i nie dziwi mnie to, ale ja do nich zdecydowanie nie należę. Uważam, że pomysł na fabułę miał duży potencjał, ale coś nie wyszło. 

Drugiego tomu nie planuję czytać, chyba, że naprawdę wpadnie mi w ręce. Ale chcę dać Elizabeth Lim drugą szansę przy książce Six Crimson Cranes. Wydawnictwo We need YA już zapowiedziało, że w tym roku ją wyda i wtedy chętnie przeczytam. 

Autor: Elizabeth Lim
Wydawnictwo: We need YA
Cykl: Krew gwiazd (tom 1)
Liczba stron: 423
Data wydania: 23.03.2021
Moja ocena: 4/10

Czytaliście? Może zupełnie się ze mną nie zgadzacie, bo wam się podobało? Zapraszam do pisania komentarzy!


Komentarze

  1. Wybrałaś ciekawe cytaty, szkoda, że nie przekładają się na to, jaki był dla Ciebie odbiór powieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i ja dość miło ją wspominam, ale na kontynuacje na razie się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie dla mnie, więc odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że książka nie spełniła oczekiwań

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Ktoś tu kłamie-Jenny Blackhurst

Ktoś tu kłamie jest pierwszą książką Jenny Blackhurst, jaką przeczytałam, ale na swoim koncie ma ona jeszcze kilka powieści. Z ocen na lubimy czytać widziałam, że ta akurat jest najsłabsza, chociaż mi i tak całkiem się podobała.  Autor: Jenny Blackhurst Wydawnictwo: Albatros Gatunek: thriller Data wydania: 06.05.2020 Liczba stron: 384 Rok temu na elitarnym, zamkniętym osiedlu Erica Spencer umarła wskutek upadku z wysokości. A przynajmniej taka jest oficjalna wersja. Było to na imprezie halloweenowej, dlatego uznano to za nieszczęśliwy wypadek. Teraz rok po tych wydarzeniach, ktoś znowu mąci pozorny spokój mieszkańców Severn Oaks  W internecie pojawia się podcast "Cała prawda o Erice". Nikt nie wie, kto może być autorem, ale zapowiada on, że wyjawi, co naprawdę stało się w noc jej śmierci. Przedstawia sześciu podejrzanych, a każdy odcinek podcastu będzie przeznaczony innej osobie. W ostatnim obiecuje zdemaskować mordercę. Mieszkańców zaczyna ogarniać panika i dystansują

Podsumowanie lutego i marca

CO SIĘ U MNIE DZIAŁO? Zrobiłam sobie nieplanowaną przerwę od instagrama i bloga , która wynikała po części z tego, że nie chciało mi się nic wstawiać, a po części, bo miałam ogromny zastój czytelniczy. Może po ilości przeczytanych książek nie będzie to tak widoczne, bo jest naprawdę niezła, ale przez cały koniec lutego i dwa pierwsze tygodnie marca nie skończyłam żadnej książki . Dopiero drugą połową mocno nadrobiłam. Najciekawsza książkowa rzecz, która się zdarzyła, to powiększenie półek na książki.  Dokładnie rok temu miałam robione pierwsze półki, a teraz doszła kolejna kolumna. Przez 2020 rok naprawdę przesadzałam z ilością kupowanych książek, chociaż z ulgą stwierdzam, że mniej więcej połowę z nich dostałam.  Udaje mi się też wytrzymywać w swoim noworocznym postanowieniu i od stycznia nie kupiłam żadnej książki . Jest to znacznie łatwiejsze, gdy się siedzę ciągle na instgramie i nie śledzę nowości.  Możecie sobie porównać wygląd tych półek. Pierwsze zdjęcie jest z mojego instagram

Czytelnicze podsumowanie kwietnia

Cześć wszystkim! Nie wiem jak wam, ale mi kwiecień mimo siedzenia w domu minął błyskawicznie. Chociaż przyznam, że nadal jest mi trochę ciężko, a nauczanie w domu daje mi się we znaki. CO PRZECZYTAŁAM? Jestem zadowolona z tego jakie i ile książek przeczytałam w kwietniu. 9 to dla mnie naprawdę niezły wynik. 1. Czerwona królowa-Victoria Aveyar d Dla mnie ta książka była mocno przeciętna. Chociaż i tak teraz myślę o niej cieplej niż w trakcie czytania. Początek był słaby, bo główna bohaterka mnie irytowała, a schemat gonił schemat. Dopiero po połowie zaczęło się dziać i głównie ta druga część zaważyła na w miarę pozytywnych wrażeniach. Jedna osoba z którą rozmawiałam, stwierdziła, że jest miks różnych schematów z fantastyki młodzieżowej i jest to powiedziane bardzo w punkt. Ale mimo wszystko przeczytam kolejne tomy, bo czyta się przyjemnie, ale nie jest to nic niesamowitego. 2. Elita-Kiera Cass Zdecydowanie pierwszy tom wspominam milej. Tutaj America niemiłosiernie mnie iryto

[PRZEDPREMIEROWO] Dom ziemi i krwi-Sarah J.Mass

Z każdą kolejną przeczytaną książką,  pałam coraz większą miłością do twórczości Mass. Chociaż nie skończyłam jeszcze całych Dworów, a mojej niedawnej miłości czyli Szklanego tronu , mam jedynie pierwszy tom (update: zamówiłam kolejne!), już bez wahania mogę stwierdzić, że Sarah J. Mass jest wysoko w rankingu autorek, które lubię. Wiem, że niektórym jej książki nie odpowiadają, ale do mnie jak najbardziej trafiają, świetnie się przy nich bawię i nie mogę oderwać. Dlatego byłam ciekawa tej "nowej odsłony Mass" czy również wciągnie mnie tak jak jej poprzednie młodzieżówki. Tytuł: Dom ziemi i krwi Autor: Sarah J. Mass Seria: Księżycowe miasto Wydawnictwo: Uroboros Liczba stron: 554 Data wydania: 20 maja 2020 Gatunek: Fantastyka Bryce kocha swoje życie. W dzień pracuje sprzedając magiczne artefakty, a noce spędza na imprezach z przyjaciółmi delektując się wszystkim co Księżycowe Miasto ma do zaoferowania. Mieszka w kamienicy razem ze swoją przyjaciółką Daniką, która n