Przejdź do głównej zawartości

Wigilia Dnia Zmarłych-Filip Zając:Recenzja

Cześć wszystkim!
Dziś opowiem trochę o książce Pana Filipa Zająca, którą mogłam przeczytać dzięki czytampierwszy.
Wigilia Dnia ZmarÅ‚ych - ZajÄ…c FilipJest dostępna wyłącznie w wersji e-book, jednak  z tego co wiem możliwe, że będzie wydana w papierowej wersji.

Autor: Filip Zając
Tytuł: Wigilia dnia zmarłych.
Wydawnictwo: Psychoskok
 Liczba stron: 145


Oskar wiedzie spokojne, nudne życie przez co zrywa z nim dziewczyna. Gdy pewnego razu siedzi w barze zauważa, że dwójka mężczyzn zaczepia śliczną dziewczynę. Postanawia stanąć w jej obronie. Jednak nie do końca mu się to udaje i również obrywa. Ale dzięki temu poznaje nowych znajomych. Zozyma, Nicol i piękną Berenicę, której chciał pomóc. Cała trójka należy do tajemniczej elity, która co roku w wigilię święta zmarłych gromadzi się na balu przebierańcach na który zaprasza go Berenica.




Do książki mam bardzo mieszane uczucia. Styl pisania był płynny. Słownictwo było dosyć wyszukane, ale mimo to czytało się lekko.  Jedyne co mogło przeszkadzać to wiele głębokich filozoficznych przemyśleń, które autor bardzo często gdzieś wtykał. Były to rozmowy między bohaterami, lub po prostu myśli Oskara. Mi jednak to nie przeszkadzało, bo było to zgrabnie wplatane. No, ale jednak przez to wszystko nie można powiedzieć, że książka należy do najlżejszych, bo takiego poczytania i zrelaksowania się, bo ta cała filozofia może przytłoczyć.

Nie istnieje dobro ani zło, jeżeli sami personalnie nie nadamy im znaczenia.

Przez większą część książka mnie nudziła. Nic ciekawego się nie działo. Rozmowy bohaterów, spotkania, poznawanie nowych bohaterów na balu, w czym na początku trochę się zgubiłam, ale po kilkunastu stronach mniej więcej ogarnęłam kto jest kim. Koniec całkowicie mnie rozwalił. Takiego czegoś nie spodziewałam. Znaczy coś tam podejrzewałam, ale nie że to wszystko będzie aż takie!

Bardzo mi się podobały te całe opisy zamku, które mocno działały na wyobraźnię i do tego były jeszcze przecudne ilustracje, które jeszcze bardziej to ubarwniały. Po boku są właśnie dwie ilustracje z książki i obie są przepiękne,

No cóż, takie jest życie. Upadamy i wznosimy się. Za każdym jednak razem wchodzimy wyżej. W końcu dobijemy się do celu..

Bohaterowie byli bardzo charakterystyczni i barwni. Każdy miał inny charakter i był inaczej wykreowani. Jednak mimo wszystko nie bardzo ich polubiłam. Aż już najmniej Oskara, który był naiwny i trochę ciapowaty, ale plus za to że zawsze próbował stanąć w obronie kobiet. Nawet jeśli nie za bardzo mu to wychodziło. Polubiłam Zozyma za swój świetnie wykreowany sposób bycia i Nicol za cięty język i  zadziorny charakterek.

Wszak wiedza, że każda bliska nam osoba musi zginąć, jest co najmniej bolesna, napawająca lękiem. W takim wypadku miłość staje się niczym więcej, jak tylko udręką, której kres nadchodzi dopiero w momencie, gdy i nasze własne życie dobiega końca.

Ta książka to niezupełnie moje klimaty, momentami nudnawa z wieloma filozoficznymi przemyśleniami niesamowitym, ale też brutalnym koniec i świetnie wykreowanymi bohaterami.Mi nieszczególnie przypadła do gustu, ale jest dobra i wielu osobom może się spodobać

Do zobaczenia w kolejnym poście!

Komentarze

  1. Ostatnio sporo moich znajomych to czyta, ale wydaje mi się, że to nie do końca moja bajka i na razie nie będę jej czytać.
    xoxo
    L. (https://slowotok-laury.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic straconego, mi osobiście ta książka niezbyt przypadła do gustu i raczej bym jej za bardzo nie polecała.

      Usuń
  2. Kiedy zajrzałam do twojej biblioteki recenzji, od razu ten tytuł wpadł mi w oko. I jak sądzę, nie myliłam się — myślę, że się skuszę na tę powieść. Uwielbiam taki trochę filozoficzny bełkot, o ile nie jest zbyt przeintelektualizowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się, że znalazłaś coś dla siebie :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Ktoś tu kłamie-Jenny Blackhurst

Ktoś tu kłamie jest pierwszą książką Jenny Blackhurst, jaką przeczytałam, ale na swoim koncie ma ona jeszcze kilka powieści. Z ocen na lubimy czytać widziałam, że ta akurat jest najsłabsza, chociaż mi i tak całkiem się podobała.  Autor: Jenny Blackhurst Wydawnictwo: Albatros Gatunek: thriller Data wydania: 06.05.2020 Liczba stron: 384 Rok temu na elitarnym, zamkniętym osiedlu Erica Spencer umarła wskutek upadku z wysokości. A przynajmniej taka jest oficjalna wersja. Było to na imprezie halloweenowej, dlatego uznano to za nieszczęśliwy wypadek. Teraz rok po tych wydarzeniach, ktoś znowu mąci pozorny spokój mieszkańców Severn Oaks  W internecie pojawia się podcast "Cała prawda o Erice". Nikt nie wie, kto może być autorem, ale zapowiada on, że wyjawi, co naprawdę stało się w noc jej śmierci. Przedstawia sześciu podejrzanych, a każdy odcinek podcastu będzie przeznaczony innej osobie. W ostatnim obiecuje zdemaskować mordercę. Mieszkańców zaczyna ogarniać panika i dystansują

Podsumowanie lutego i marca

CO SIĘ U MNIE DZIAŁO? Zrobiłam sobie nieplanowaną przerwę od instagrama i bloga , która wynikała po części z tego, że nie chciało mi się nic wstawiać, a po części, bo miałam ogromny zastój czytelniczy. Może po ilości przeczytanych książek nie będzie to tak widoczne, bo jest naprawdę niezła, ale przez cały koniec lutego i dwa pierwsze tygodnie marca nie skończyłam żadnej książki . Dopiero drugą połową mocno nadrobiłam. Najciekawsza książkowa rzecz, która się zdarzyła, to powiększenie półek na książki.  Dokładnie rok temu miałam robione pierwsze półki, a teraz doszła kolejna kolumna. Przez 2020 rok naprawdę przesadzałam z ilością kupowanych książek, chociaż z ulgą stwierdzam, że mniej więcej połowę z nich dostałam.  Udaje mi się też wytrzymywać w swoim noworocznym postanowieniu i od stycznia nie kupiłam żadnej książki . Jest to znacznie łatwiejsze, gdy się siedzę ciągle na instgramie i nie śledzę nowości.  Możecie sobie porównać wygląd tych półek. Pierwsze zdjęcie jest z mojego instagram

Czytelnicze podsumowanie kwietnia

Cześć wszystkim! Nie wiem jak wam, ale mi kwiecień mimo siedzenia w domu minął błyskawicznie. Chociaż przyznam, że nadal jest mi trochę ciężko, a nauczanie w domu daje mi się we znaki. CO PRZECZYTAŁAM? Jestem zadowolona z tego jakie i ile książek przeczytałam w kwietniu. 9 to dla mnie naprawdę niezły wynik. 1. Czerwona królowa-Victoria Aveyar d Dla mnie ta książka była mocno przeciętna. Chociaż i tak teraz myślę o niej cieplej niż w trakcie czytania. Początek był słaby, bo główna bohaterka mnie irytowała, a schemat gonił schemat. Dopiero po połowie zaczęło się dziać i głównie ta druga część zaważyła na w miarę pozytywnych wrażeniach. Jedna osoba z którą rozmawiałam, stwierdziła, że jest miks różnych schematów z fantastyki młodzieżowej i jest to powiedziane bardzo w punkt. Ale mimo wszystko przeczytam kolejne tomy, bo czyta się przyjemnie, ale nie jest to nic niesamowitego. 2. Elita-Kiera Cass Zdecydowanie pierwszy tom wspominam milej. Tutaj America niemiłosiernie mnie iryto

[PRZEDPREMIEROWO] Dom ziemi i krwi-Sarah J.Mass

Z każdą kolejną przeczytaną książką,  pałam coraz większą miłością do twórczości Mass. Chociaż nie skończyłam jeszcze całych Dworów, a mojej niedawnej miłości czyli Szklanego tronu , mam jedynie pierwszy tom (update: zamówiłam kolejne!), już bez wahania mogę stwierdzić, że Sarah J. Mass jest wysoko w rankingu autorek, które lubię. Wiem, że niektórym jej książki nie odpowiadają, ale do mnie jak najbardziej trafiają, świetnie się przy nich bawię i nie mogę oderwać. Dlatego byłam ciekawa tej "nowej odsłony Mass" czy również wciągnie mnie tak jak jej poprzednie młodzieżówki. Tytuł: Dom ziemi i krwi Autor: Sarah J. Mass Seria: Księżycowe miasto Wydawnictwo: Uroboros Liczba stron: 554 Data wydania: 20 maja 2020 Gatunek: Fantastyka Bryce kocha swoje życie. W dzień pracuje sprzedając magiczne artefakty, a noce spędza na imprezach z przyjaciółmi delektując się wszystkim co Księżycowe Miasto ma do zaoferowania. Mieszka w kamienicy razem ze swoją przyjaciółką Daniką, która n